czwartek, 26 grudnia 2019

Rozdział 4

Bycie konstruktorem Quinque, hakerem, studentem inżynierii, przyjacielem Mary, Natashy i Nadzieżdy mogło zrujnować nie raz jego dzień. To Mary przyszła ponarzekać, Natasha poprosiła o zmiany w Amber, a to Nadzieżda zrobi Betty krzywdę. Lekko z nimi nie miał. Jak zwykle starał się ulepszyć broń, lecz tym razem pod lupę poszedł Slytherin należący do Wilson. Narzekała, że ostatnio pewien tryb zawodził. Wcale go to nie dziwiło, ponieważ było to pierwsze Quinque z taką możliwością. Miało nieco wad, lecz starał się je eliminować. Właścicielka broni przyglądała się pracy Matt'a popijając, nie wiadomo, który już kubek herbaty.
- Przeglądałeś informacje od Nadzieżdy? - spytała, siadając na biurku, obserwują jak McCurdy stara się poprawić Slytherin.
- Tylko nazwiska, lecz i tak spory szok. Twój Arima to brat Yoshitoki Washuu.
- Niedługo będziesz mówił do niego szefie. Masz to, jak w banku. - odpowiedziała biorąc tablet, aby sprawdzić czy podsłuch i kamera działają. Z wielkim uśmiechem obserwowała sytuację, jaka zaszła.
- Urie nas zabije. - stwierdził Mutsuki patrząc, jak ucierpiało płótno, które nie było jeszcze w pełni malowane. Cóż zaszła mała walka między Shirazu i Natashą, a że Saiko szperała w pokoju fioletowowłosego, drzwi były otwarte i Jawor sprezentowała piękny kopniak to Ginshi poleciał na płótno malarskie.
- Geometryczy? Zabić? Saiko daj znać, jak trzeba będzie trumny. Do następnego. - odpowiedziała studentka kierując się w stronę wyjścia z domu. Po wyjściu nadal monitorowała sytuację jednak, że nic się ciekawego w ich domu nie działo, porzuciła monitorowanie i wróciła do analizy akt, które wręczyła jej Rosjanka. Poprzedni zostali już sprawdzeni. Została tylko jedna osoba. Kohaku Ihei, czyli biologiczna siostra Hairu Ihei, co nieco zaskoczyło Wilson. Z poprzednich danych wynikało, że prawie wszyscy byli przyrodnim rodzeństwem, a tu się okazuje, że w szóstce są i biologiczne siostry. Kohaku była różnica czterech lat. Starsza siostra miała dwadzieścia lat i pracowała w CCG, a młodsza szesnaście i wykonywała misje polegające na eliminowaniu Ghouli, które przeniknęły do społeczeństwa. Niestety Mordashova nie miała o niej za wiele informacji, lecz wcale to nie przeszkadzało. Ponieważ znała nastolatkę z powodu pewnego hobby, które zaszczepiło w niej o zgrozo samo Zjednoczenie. Zaczęło się od małych sum, a potem to już samo poleciało. Grała z kilkoma osobami z CCG, co w przyszłości miała wykorzystać. Skoro sama siostra Arimy była już w jej sidłach, to musiała wykorzystać ten fakt. Już jutro miała z nią grać po raz kolejny. Nadzieżda miała ograć innych inspektorów. O wilku mowa, ponieważ zrobiła wejście do pomieszczenia w stylu "z buta wjeżdżam". Była to wręcz tradycja, której nie śmiała złamać. Za nią stała Natasha, co nie było dziwne. Od domu Quinx do Matt'a było bardzo blisko.
- Jak tam się macie? - spytała niebieskowłosa zajmując miejsce w ogromnym czarnym fotelu, który zajmowała za każdym razem, gdy tu przybywała.
- Nic ciekawego. Jedenastego listopada będzie aukcja, więc wątpię, by do tego czasu wydarzyło się coś ciekawego.
- Znowu tam idziemy? - westchnęła Mordashova, ponieważ nie znosiła tam chodzić. Za każdym razem czuła się jakby była tam za karę.
- Raczej nie. Chyba że CCG wytropi coś, to może się wtrącimy pod przykrywką Aogiri. Tak w ogóle to Touka spotkała Kanekiego. Chwilę po naszym wyjściu. - trójka przyjaciół miała dość piękne miny z powodu tej informacji. Mieli okazję do silniejszego ataku na wspomnienia inspektora, a tu klops. Haise przyszedł,gdy ich nie było.
- Widzę, że Touce bardzo zależy, skoro się z tobą kontaktuje na jego temat. - odpowiedziała Wrona, szukając w szafie, która służyła jako przechowalniana, nowego Quinque. Wyciągnęła z mebla ogromną lancę, co wywołało na jej twarzy ogromny uśmiech. - O mamciu wygląda zupełnie jak IXA Arimy.
- Kolejna jego psycho fanka? - po pytaniu Matt'a tylko studentka ekonomii się śmiała. Cóż nie specjalnie mu wyszedł żart.
- Ja w winie nie gustuję Matt, a Arima jest podobno, jak wino. - odpowiedziała czerwonowłosa wbijając ostrze lancy, aby się oprzeć na broni. Był to zły pomysł, ponieważ ostrze nie było skończone i wygięło się niczym guma, przez co egzekutorka upadła z głośnym hukiem w akompaniamencie głośnego przekleństwa. Mary nie powstrzymywała śmiechu, Nadzieża też, a Matt miał ochotę skrócić przyjaciółkę o głowę. Jednak i tak było to chwilowe. Znali się już wiele lat i nie widzieli, by ich życie miało się toczyć inaczej. Wypełniali wiele niebezpiecznych misji, lecz zawsze mieli przeczucie, że wrócą. Walczyli i potrafili walczyć w obronie wzajemnej. Ich synchronizacja była częścią sukcesów. Dlatego cieszył się, że nie został w Brytanii jako zwykły konstruktor. Gdy się z nimi zapoznał, dostrzegł więcej możliwości. A wszystko zaczęło się od zepsutego Quinque.


Wchodząc do domu, wcale nie zdziwiło ją to, że nikogo nie było. Siostra pewnie z Kooi Ui się ugadała, a brat to był zapracowany. W końcu Arima to najlepszy inspektor. Dostrzegany przez każdego w rodzie Washuu. Blask, który ukrywał ją. Bycie najmłodszym z rodzeństwa nie było zaletą. Gdy dwóch braci jest po trzydziestce, siostry koło dwudziestki i brata po dwudziestce. Jedynie dostrzegano najstarszych braci i siostrę. Dlatego ciężko pracowała, ażeby usłyszeli o niej nie jako siostrze Hairu, a inspektor Kohaku Ihei. Weszła do pokoju, gdzie poduszce spala jej kotka Lulu. Natychmiast wzięła na ręce kotke, którą adoptowała rok temu. Była ogromną przylepą i jedyną towarzyszką Kohaku. Nie umiała odnaleźć się w życiu. Nie znosiła struktury rodziny, śmierci z powodu bycia pół człowiekiem. Miała umrzeć po trzydziestce, ponieważ nie była jednookim Ghoulem. Postanowiła przestać o tym rozmyślać i przebrać się w wygodniejsze ubrania, gdy zobaczyła na stoliku nocnym czerwoną kopertę. Wzięła ją, aby się przyjrzeć i zobaczyła na odwrocie swoje imię i nazwisko. Natychmiast ją otworzyła.

Niedługo wszystko ulegnie zmianie, a wtedy znowu się spotkamy. 


Garcia 

Nie spodziewała się wiadomości od niej. Sprawdziła kopertę, czy aby na pewno to było do niej. Przecież była koleżanką Arimy. Dlaczego do niej to napisała? Nie rozmyślała nad tym długo, ponieważ usłyszała, jak ktoś wszedł do domu. Schowała list do szafki nocnej, a sama udała się do kuchni. Lulu zeskoczyła z łóżka i pognała za właścicielką.
- Jak tam Kohaku? - spytała Hairu wchodząc do kuchni. Młodsza Ihei lubiła siostrę, lecz nie wiedziała co teraz o wszystkim sądzić. Bez przerwy była w cieniu Arimy. Nie znosiła tego jakoś specjalnie źle, lecz cienia Hairu nie tolerowała. Najbardziej bolał fakt, że była za słaba, by wejść w skład oddziału 0 prowadzonego przez brata. Za to starsza siostra dostała się w wieku szesnastu lat.
- Nic ciekawego. - odpowiedziała biorąc jedną z kilku melonpan*. - A jak tam u ciebie? Pewnie miałaś polowanie na Ghoule z bratem.
- Dzisiaj nie. Jedynie papierkowa robota i znoszenie tych starych inspektorów. Irytuję mnie ta różnica wieku. - starsza z sióstr nie kryła irytacji, że musiała pracować z tyloma starymi inspektorami. Jednak irytacja nie mogła się równać temu, co czuła Kohaku. - Może dziś coś obejrzymy razem? Ostatnio miałyśmy mało czasu.
- Za niedługo zaczynam patrol. - przypomniała  różowo oka zmierzając w stronę pokoju. Wyciągnęła z szafy szary płaszcz, który nosiła o wiele częściej w przeciwieństwie do białego. Drugi ubierała wtedy, gdy miała misję z innymi inspektorami, a ona przecież działała solo. Sięgnęła po czarną walizkę ze zdobionymi metalowymi rogami. Właśnie w niej skrywała Aus-Quinque takie same jak u siostry.  Zapowiadał się kolejny nudny patrol. Wyszła z mieszkania aby uniknąć jakichś pytań od siostry.  Schodząc trzy piętra w dół rozmyślała nad wiadomością o Rachel. Niby dlaczego miałoby się to stać? Co takiego planowała? Nie mogła tego przewidzieć. Turkusowo włosa inspektor porzuciła rozgryzienie planów koleżanki brata. Udała się na kolejny samotny patrol. Ostatni przed grą, w której choć na chwilę zapominała o wszelkich smutkach.




--------------------------
*Melonpan - słodka bułka z Japonii, lecz popularna także na Tajwanie, Chinach i Ameryce Łacińskiej.

niedziela, 17 listopada 2019

Rozdział 3


O walce Uriego z Wroną słyszało już całe CCG. Niektórzy mieli ogromny szacunek, że przetrwał, inni się temu dziwili, a niektórzy uśmiali się z kopniaka, jaki mu zafundowała. Dla niego ta walka była porażką. Nie złapał jej, a to opóźniło awans do S3. Obrał sobie ją i Obserwatora za cel, ponieważ były niebezpieczne. Gdyby dorwał Błękitnego Smoka, nie musiałby łapać tej dwójki, lecz nie wiadomo co się działo ze smokiem. Za to Obserwator się ukryła i nie ujawniła od kilku miesięcy. Wiedział, że w końcu wróci. Największe, a zarazem najmniejsze szanse miał na złapanie Wrony. Zabijała wielu agentów CCG. Zbyt wielu. Za to Obserwator miała coś wspólnego ze śmiercią Inspektora Mado. Znał wartość tych Ghouli i ta wartość gwarantowała mu awans po szczeblach kariery inspektora. Kolejny raz robił notatki, lecz tym razem na podstawie własnych doświadczeń. Wrona ewidentnie była złodziejką Quinque lub kupowała je od kogoś takiego. Dlaczego? Przecież mogła się spokojnie bronić kagune koukaku, a bez niego była bardzo szybka. Mogła zwiać w kilka sekund. Zastanawiał się ile mogła mieć Quinque. Już posiadanie jednego było nie korzystne, a jak miała więcej, to można było uznać ją za drugiego łowcę tych broni zaraz po Hienie Cmentarnej. A co jeśli...
- JAK TO ZESTRZELILI SMOKA DAENERYS! - Saiko prawdopodobnie nie była świadom, że wykrzyknęła to na cały dom, irytując pozostałych domowników.
- Znowu ogląda Grę o Tron z Nat. - Shirazu wiedział, co wiązało się z tym krzykiem. Musiała przyjść pod ich nieobecność Natasha, którą kojarzył.
- A może by tak wykorzystać wpływ Natashy na Saiko. - plan zaproponowany przez Mutsuki nie należał go najgorszych, lecz wykonanie mogło mieć różny wynik. Najpierw musieli przetrwać serię głośnych komentarzy Saiko z małym wsparciem Jawor. - Tak w ogóle to, skąd one się znają?
- Bo ja wiem? Jest mi winna rewanż po ostatniej walce! A no tak rewanż. - gdy kapitan przypomniał sobie o walce wpadł do pokoju Yonebayashi i już po chwili wywlókł z niego zdezorientowaną czerwonowłosą. Za nią wyleciała Saiko drąc się, że Ginshi przeszkadza w oglądaniu.
- Naprawdę chcesz kolejny raz leżeć na tej macie poobijany? - było widać, że nie chciało jej się walczyć.
- Tym razem wygram! - nie potrafiła go przekonać do zmiany decyzji, co skończyło się udaniem na salę treningową. Mutsuki i Saiko kolejny raz mieli być świadkami porażki Ginshi. Wiedzieli, że Natasha była lepsza w walce od niego. Urie przerwał analizę notatek i z ciekawości udał się na salę treningową. Kapitan Quinxów już leżał pokonany, a nie minęła jeszcze minuta.
- Mam ci znowu udowodnić, że nie wygrasz? Naprawdę nie chce mi się tobą bez przerwy rzucać, to się robi nudne. - inspektor natychmiast się podniósł i chciał wyprowadzić cios, lecz ona uniknęła, a następnie kopnęła go w brzuch. Wykorzystując nieuwagę, złapała za rękę i przy odpowiednim ruchu rzuciła nim kolejny raz. - Taki poziom walki nie wróży wam długiego życia. Zwłaszcza że jesteście inspektorami.
- Skąd wiesz, że jesteśmy inspektorami? - zapytał Mutsuki nie kryjąc zdziwienia, że wiedziała o ich pracy.
- Saiko mi powiedziała. W ogóle to ciekawe, że tylu kuzynów dołączyło do CCG, a poziom walki jest tak słaby. - dawnego kapitana powoli zaczynało trafiać. Robiła z siebie przemądrzałą, bo pokonała Shirazu. Nie wiedziała nic o walce z Ghoulami. Jednak myśląc logicznie to czy zwykła dziewczyna mogła tak po prostu pokonać Quinxa? - Oj późno się trochę zrobiło. Ja już lepiej pójdę.


- Tylko mi nie mów, że walczyłaś z Shirazu na jego oczach. - Mary nie kryła oburzenia płynącego z braku ostrożności Jawor. Wraz z Matt'em tak starała się o zabezpieczenie badań egzekutorów, a ona odwaliła taką głupotę.
- Widział tylko, jak raz rzuciłam Shirazu i tyle. Wątpię, by zobaczył coś podejrzanego. Poza awansem nie widzi nic.
- Własnie. Poza awansem. Przypominam ci, że jeszcze wczoraj walczyłaś z nim, a potem wieczorem byłaś w siedzibie Quinx i pobiłaś ich kapitana kolejny raz. - Wilson starała się nie nawrzeszczeć na przyjaciółkę, lecz czasem było to ogromne wyzwanie. Jeszcze by przez nią wypaliła coś o Zjednoczeniu publiczne.
- Nic nie zobaczył podejrzanego, a jeśli zacznie węszyć, zabiję go. - brunetka nie była tego taka pewna. Nie, że wątpiła w zdolności Jawor po operacji, lecz musiały być ostrożne. Jako dowódca Zjednoczenia w Japonii była odpowiedzialna za każde poczynania swych podwładnych. Wiele razy dowództwo groziło jej utratą stanowiska. Na groźbach się skończyło. - Tak w ogóle to wiadomo czemu Mordashova chce się spotkać?
- Nic mi nie powiedziała. Jednak chyba wiem, co ją niepokoi. Poza tym spotkamy kogoś jeszcze. - odpowiedziała, przekraczając próg kawiarni, w której ugadała się z Rosjanką. Matt i Nadzieżda już byli i zajęli jeden stolik. Zajęły miejsce przy stoliku.
- Mów Mia, czemu chciałaś się spotkać. - zapytała wręcz natychmiast Herbaciarka, wiedząc, że mogło iść o coś poważnego.
- Matsuri Washuu niedługo powróci z Niemiec. - trójka przyjaciół nie kryła zdziwienia wywołanego powrotem wnuka osoby dowodzącego całym CCG. Już z synem był problem pod czas operacji w dwudziestej dzielnicy.
- Czy on przypadkiem nie stoi za zniszczeniem rodu Rosewald? - Matt trafnie stwierdził, że ten Washuu tego dokonał. Pogrom rodu niemieckiej arystokracji.
- To on. Tak samo, jak jego ojciec i nieślubni wujkowie wraz z ciotkami służy CCG.
- Nieślubni? - spytała nieco zdziwiona Mary. Sam fakt o rodzeństwie ojca Marsuriefo jej nie dziwił, lecz skoro pracowali w CCG mogli być zagrożeniem. Rosjanka wyjęła z torebki po trzy teczki i rozdała im.
- Tu macie ich dane. - wyglądała na bardzo zaniepokojoną powrotem Washuu do Japonii. Jednak widzieli, że musiało się stać coś jeszcze. Pojawię się pewnej osoby w kawiarni, zaskoczyło całą czwórkę, a Jawor o mało nie wyskoczyła do ataku. Pewien Ghoul przewidział walkę, dlatego stanął między nimi.
- Nie widzieliście się dwa lata i już sobie skaczecie do gardeł? Szybko. - z pomieszczenia dla personelu wyszła na salę właścicielka kawiarni. Wilson wiedziała, że Touka rozkręciła ten biznes. W przeciwieństwie do Natashy, która nie kryła zdziwienia. Nishiki chciał wykorzystać nieuwagę, lecz wtedy wuj Kirishimy go zatrzymał przed głupim ruchem.
- Touka? - nie wyglądała już tak, jak dawnej. Nie przypominała już tamtej dziewczyny, co każdemu była gotowa sprzedać łomot bez chwili namysłu.
- Minęło trochę czasu od ostatniego spotkania. - odpowiedziała z wielkim uśmiechem. Od dawna nie widziała kogoś z Anteiku poza wujkiem i Nishiki. Ból utraty szefa i Kanekiego nosiła w sercu do dziś, lecz starała się znaleźć siłę, by uratować go. Wiedziała, jak wiele Ghouli się go kiedyś bało. Jednak niektórzy dostrzegli w nim nadzieję.
- Wszystko fajnie i okej, ale skąd wy się wszyscy znacie?! - Mordashova o mało nie wykrzyknęła tego. Nie tylko ona się czuła nie doinformowana, ponieważ Matt też.
- Jedno słowo Mia. Anteiku. - odpowiedziała brunetka, wstając z krzesła. Trochę dziwnie się czuła z ich powrotem, lecz była to korzyść. - A teraz lepiej porozmawiajmy o wiecie sami kim.
- Czy ty dajesz aluzje do Voldemorta? - pytanie białowłosego rozśmieszyło wszystkich obecnych na sali.
- Czyli Touka to Bellatrix. Touka gdzie jest Delphini.
- Mary to jeszcze nie te lata.
- Może lepiej porozmawiajmy. Yomo zajmij się restauracją.  - zaproponowała Touka widząc, że temu spotkaniu zagrażało zmierzanie w złą stronę. Pozostali udali się na górę, aby przedyskutować temat Kanekiego. Weszli do pomieszczenia, które przypominało gabinet szefa za czasów Anteiku. Gdy zajęli miejsce na kanapach do pomieszczenia wszedł Ghoul, któremu zawdzięczali maski.
- Sorka za spóźnienie. - odpowiedział siadając obok Nishikiego. - Nat, Mary, jak się sprawdzają maski?
- Bardzo dobrze, lecz przydałoby mi się jeszcze z dziesięć takich. - odpowiedź czerwonowłosej wcale nie zaskoczyła Uty. Wiedział, że miała z przyjaciółką wiele pomysłów na przestrzeni lat i lepiej było nie pytać.
- Mów Touka z jakiej okazji to spotkanie. - zaczęła Mary, aby w końcu właścicielka kawiarni przeszła do sedna i zaoszczędziła jej czasu. Nie miała przecież całego dnia.
- Wiecie, o kogo chodzi. Miał ktoś z was do czynienia z nim ostatnio?
- Nishiki miał i ledwo wygrał. Wyglądał, jakby przejechała go parada tirów wypełnionych po brzegi co najmniej.
- Stul pysk smarkulo!
- Smarkulo? - spytała niskim tonem, sięgając lewą dłonią do naszyjnika. Oczywista była intencja Jawor. Aktywowanie Quinuqe. Nishio nie powstrzymywał się przez co jego oczy zmieniły barwę.
- Weźcie choć raz na wstrzymanie. - wtrącenie Wilson wyrwało piorunowanie się wzrokiem. Wcale nie dziwiła ją ta sytuacja. Nie znosili się od początku. Brunet nie przepadał, jak ktoś nie okazywał szacunku starszym, a że Natasha od początku to robiła wobec niego, doprowadziło do takiego stanu ich znajomości. Nie dziwiła się jej. Jakoś nie pałała do niego ogromną sympatią.
- Co się stało podczas tego spotkania?
- Z tego, co nam przekazała Nat Kaneki przestał się kontrolować. - nie spodziewała się zapewne takiej odpowiedzi, lecz Nadzieżda miała rację. - I tak ogółem mówiąc teraz nazywa się Haise Sasaki.
- CCG dali mu nowe imię i nazwisko by zapomniał o przeszłości?
- Zgadza się Nishiki. Poza tym dali mu do dowodzenia oddział Quinx. Zapewne ich znasz. Podobno dałeś im nieźle w kość.
- Jak zwykle Mary wiesz wszystko. - im bardziej się przysłuchiwała studentce kryminologi, tym bardziej zrozumiała, jak bardzo rozwinęła się przez dwa lata. Teraz jeszcze wprowadziła dwie nowe osoby. Matt i Mia, z czego ona była na pewno Ghoulem i to jednookim.
- Muszę. Inaczej zatonęlibyśmy dawno jak większość grup. CCG i Aogiri coraz częściej ze sobą walczą. Ghoule obawiają się o życie bardziej niż dwa lata temu, a przywrócenie Kanekiego trochę zajmie. Dlatego wszyscy musimy się informować nawzajem.
- Dlaczego?
- Pomyśl logicznie Kirishima. Przestał nad sobą panować podczas walki z dawnym przyjacielem. Dam rękę uciąć, że ktoś w Aogiri planuje coś w tym kierunku. Pewnie będzie starać się wykorzystać to, co wie. Dlatego i my zagrajmy. Kurde za często ratujemy dupę temu miłośnikowi dramatu.
- Może wstrzymasz się z komentarzem. - zasugerowała niebiesko włosa, której nie zbyt podobały się uwagi na temat Kanekiego. Tak już było, jest i zapewne będzie.
- Jeszcze nie powiedziałam najlepszych. A wracając do współpracy, to wchodzicie w to?
- Pewnie jest jakieś, ale.
- O Nishiki czegoś się w końcu nauczyłeś.
- Lepiej gadaj, czego chcesz.
- Co tak nieuprzejmie wobec damy? Zawsze mogłam poprosić Natashe, by znalazła Kimi i zrobiła z niej zakładnika. - ku rozczarowaniu brunetki kolega nie załapał zbytnio jej żartu. Cóż nie każdy miał takie poczucie humoru.
 - Żartuje.
- I dobrze. Nie chcę się bawić w Tsukiyame!
 - Nie musisz. Nie biorę u nich zakładników. W razie czego przydałoby się wsparcie dla moich łudzi. Raczej to nie problem.
- Zgoda. - Touka ewidentnie nie wiedziała, na co się pisała. Przecież miała ich z dwadzieścia tysięcy jak nie więcej. - Tak w ogóle to ile ich jest?
- Tak z co najmniej dwadzieścia tysięcy. - odpowiedziała z wielkim uśmiechem. Wiedziała, że umowa była niepotrzebna. Kirishima była zdolna zgodzić się na wszystko, by odzyskać Kanekiego. - O kurcze to ta godzina? Cóż będziemy znikać do następnego spotkania.
Cztery osoby opuściły pomieszczenie zostawiając Ghoule same sobie. Wiedziała, że knuły za Anteiku, lecz czegoś takiego się nie spodziewała. Zebrały taką liczbę osób?
- Czy one planują rewolucje? Jak tak to mało coś tych ludzi. - Nishio nie był świadom tego, co mówił. To nie byli zwykli członkowie organizacji. Wielu zostało wyszkolonych, aby zwyciężyć. Zespół logistyczny, hakerzy, stratedzy, egzekutorzy i dowódca. Byli Zjedoczeniem. Ich siła nie tkwiła w liczebności, a skuteczności.
- Jednak CCG ich nie wykryło. Jeśli chcemy w końcu go odzyskać, musimy współpracować. - matka, ojciec, Pani Ryouko, szef Anteiku. Nie mogła pozwolić by zabrali też Kanekiego.
- Na mnie możesz liczyć. Do następnego. - odpowiedział Nishiki wychodząc z pokoju wraz z Utą. Kirishima postanowiła wrócić do kawiarni. Akurat, gdy weszli goście, których Yomo nie przywitał.
- Ile razy mam ci mówić? Jak przychodzą goście, to ich witaj. -  gdy zobaczyła, kto przybył, całkiem ją zamurowało. Kaneki w towarzystwie dwóch inspektorów.


Znalezione obrazy dla zapytania touka gif tokyo ghoul re 2



sobota, 2 listopada 2019

Rozdział 2


W jednym z wielu hangarów, jakie znajdowały się w pierwszej dzielnicy, doszło do "spotkania" Czarnej Wrony z kimś, kto podpadł organizacji. Nie spodziewali się takiego działania zwłaszcza po nim. Właścicielka Amber zeskoczyła z kontenera i aktywując Quinque zaatakowała jednym z dwóch ostrzy. Przeciwnik uniknął co prawda ostrza, kopniaka nie. Przeturlał się kilka metrów za sobą z powodu swej nieuwagi. Gdy chciał się podnieść dwa ostrza znalazły się tuż przed nim. Wrona pokonała go bez żadnych problemów.
- Naprawdę sądziłeś, że twoje działania zostaną niezauważone? - w samym głosie egzekutorki można było wyczuć pogardę kierowaną do przeciwnika. Lewe ostrze przystawiła mu do gardła, a to oznaczało przeważnie śmierć ofiary. - Chciałeś nas wydać CCG, a to jest nie dopuszczalne.
- Błagam zlituj się! - wykrzyknął dwudziestotrzyletni student medycyny. Dla niego nie było już ratunku.. Jednym ruchem odcięła głowę zdrajcy. Kolejna dusza, którą zaprowadziła na tamten świat. Jako egzekutor nie raz miała do czynienia ze zdrajcami. Jednak za każdym razem zastanawiała się, co nimi kierowało. Dlaczego dokonali zdrady idei świata, gdzie Ghoule mogą być na równi z ludźmi? Zjednoczenie wiele poświęcało dla tego planu. Tworzyli broń, werbowali członków, Ghoule z organizacji po śmierci stawały się Quinque, ponieważ tak mogli bronić ludzkich towarzyszy. Nawet zaczęto pracę nad syntetykiem ludzkiego mięsa! Chyba nie było szans by zrozumieć dezerterów. Dlatego zaprzestała tego i postanowiła wrócić do normalności. Miała już się wycofać, ktoś przymierzał się do ataku. Wyskoczyła na najbliższy kontener i to w ostatnim momencie. Inaczej sama stałaby się kolejną duszą na tamtym świecie. Wysunęła  przed siebie lewą klingę, a prawą trzymała za sobą. Spodziewała się każdego, lecz nie członka drużyny Quinx. Doskonale wiedziała kim on był.
- Kto by pomyślał, że wyślą tutaj podróbkę Ghoula. - rzekła ewidentnie kpiąc z wroga.  Jednak tuż obok niego pojawiło się kilku innych inspektorów i ewidentnie nie byli z oddziału Quinx. Musieli patrolować dzielnicę. Wątpiła by poprosił o wsparcie, zwłaszcza po informacjach od Saiko. Krzyżując ostrza wykonała blok pocisku wystrzelonego z Quinque przeciwnika. Odbijając się od kontenera pokierowała atak w przeciwników. Dwóch odskoczyło by nie oberwać. Jeden z ich współpracowników rzucić się z włócznią do ataku. Nie przewidział wytrącenia broni i chwilę potem skończenia z dziurą w szyi. Wtedy Quinx wymierzył cios w kark Wrony, jednak jego kagune zostało odrzucone. Natomiast wściekła egzekutorka natychmiast rozpoczęła serię cięć swym "kagune". Pozostali inspektorzy uznali to za okazje i poszli jakże złym przykładem martwego towarzysza. Jeden z nich wystrzelił specjalne pociski na Ghoule ale nie przewidział, że cel wykona tak szybko unik, a amunicja zostanie przyblokowana przez koukaku Uriego. W tym czasie strzelec został pozbawiony głowy. Miała dobić kolejnego wroga, przeszkodą w tym okazał się uparty Quinx. Nie mogła dłużej nacierać ostrzami dlatego odskoczyła. Nie miał jak zaatakować, ponieważ przeciwniczka jedno z dwóch ostrzy zastąpiła szarym Quinque wykonanym z rinkaku. Viserion został aktywowany, co tylko utrudniało fioletowowłosemu zabicie jej. Gdy ostry koniec broni miał zakończyć jego życie, uniknął, a ostrze chwilowo utknęło. Wykonała ruch, aby koniec nie był wbity w podłoże. Chciała wykonać kolejny manewr jednak cios w brzuch wytrącił ją z równowagi i na dodatek upuściła Viseriona. Urie mierzył już z koukaku w głowę. Wrona natychmiast kopnęła go, w kroczę. Wykorzystując sytuację natychmiast wzięła upuszczone Quinque i dzięki jego pomocy wyskoczyła przez główne wejście, lądując na sąsiednim dachu. Za nim inspektorzy się spostrzegli, jej już nie było. Pozostawiła za sobą jedynie ból i śmierć jak każdy na wojnie toczącej się zbyt długo.


- Czy twoje przypuszczenia są słuszne? Przecież jest na zupełnie innym kontynencie Obserwatorze. - mogła się tego spodziewać. Dowództwo nie przejęło się zbytnio tym. Musiała ich uświadomić w jak ogromnym tkwili błędzie.
- Wszyscy tutaj zebrani doskonale wiemy, do czego jest zdolny nasz wróg. Dlatego naciskam na danie zezwolenia Ezio na egzekucję.
Dowództwo wiedziało, że on wykańczał najsilniejszych przeciwników Zjednoczenia w Brytanii od przeprowadzki Aleksandry. Dlatego postanowiła wyskoczyć na naradzie z kryptonimem tego, a nie innego egzekutora. Mimo że nie widziała ich twarzy, to widziała jak, musiało to na nich wpłynąć.
- Jeśli pozwolimy jej działać, to może się skończyć pogromem wielu naszych. Ezio dostanie pozwolenie na działanie. Lepiej powiedz, czemu tak skupiacie się na nim. - wiedziała, że chodziło o Kanekiego. Zawsze twierdziła, że nie nadawał się jako ktoś, kto da nadzieję Ghoulom. Jednak jakimś cudem właśnie w nim niektórzy pokładali nadzieję. Musiała to wykorzystać do zbudowania nowego świata.
- Ta wiadomość powinna być tylko dla najwyższych dowódców.
Połączenie zostało zakończone i w końcu mogła odetchnąć. Nie specjalnie przepadała za naradami. Zwłaszcza na temat wroga, który się tylko czaił się, aby posłać ją na tamten świat. Minęło tyle lat, a ona nadał chciała to zakończyć. Tym bardziej nie mogła odpuścić.
- Oby tylko nie zlekceważyli tego.
- Nie zlekceważą tego, że ta wiedźma znowu się pojawiła. - wręcz wysyczała z powodu wspomnienia o pewnej inspektor. Chyba jeszcze nikt nie uwolnił w niej tyle gniewu, co Rachel Garciaq. - Teraz bardziej zajmijmy się sprawą Kanekiego. Nat niby może się do niego zbliżyć, lecz Saiko przeważnie zapraszała ją, wtedy gdy nie było pozostałych Quinx, a jak byli to Kanekiego nie było.
- Może w końcu się trafi, że go spotka. Poza tym raczej możemy monitorować ich dom. Zgadza się?
- Nie mają kamer wewnątrz. Zero kamer i podsłuchów. Dlatego Nat musi je zamontować podczas najbliższej wizyty.
Akurat, gdy wspomniała Jawor, ta wleciała przez otwarte okno do pokoju i potykając się o Felusia, zaliczyła piękną glebę. Ile razy miała taką sytuację przez kota, nie mogła naliczyć. Już w Brytanii zdarzało się to dość często. To jednak nie zmieniło faktu, że Wilson i tak chciało się śmiać z tej sytuacji.
- Czy ten kot, kiedy kol wiek nie był na trajektorii lądowania? - spytała, podnosząc się po efektywnym upadku. - A przy okazji. Zamontujesz podsłuch w domu Quinx.
- Ty chyba żartujesz.
- Nie. - odpowiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy. - Więc ustalone. Tylko w jakimś miejscu, gdzie często wszyscy przebywają.
- Przecież wiem.
- Trochę wątpię po zamontowaniu podsłuchu w łazience.
- To Mordashova to zrobiła! - wykrzyknęła najgłośniej, jak tylko potrafiła, kolejny raz przypominając o tym, co zrobiła dawnej Rosjanka.
- Tak w ogóle Matt wiesz gdzie jest Nadzieżda?



Pięćdziesiąte piętro jednego z wielu wierzowców, jak zwykle był wypełniony gośćmi restauracji. Nie każdy miał tam wstęp, a wynikało to ze skrywanej tajemnicy. Niektórzy z nich dziwili się czemu CCG nie znalazło jeszcze tego miejsca, lecz pewna młoda kobieta nie. Wiedziała nieco o tym miejscu dzięki swej przynależności. Dość wyróżniała się na tle szarych mas przebywających na sali. Sprawiała wrażenie bogatej i bardzo zadbanej osoby. Przykuwające uwagę niebieskie włosy miała wysoko związane w kucyk, a ich zakręcone końce opadały na ramiona. Oczy zlewały się z jej nietypowym kolorem włosów. Długa granatowa suknia przechodząca w coraz jaśniejszy kolor, aż do bieli tylko utwierdziła obsługę o tym, że mieli do czynienia z Błękitną Damą. Przybywała tutaj co jakiś czas i ją kojarzyli. Jednak nie z powodu jej obecności, a ze Zjednoczenia. Mało kto wiedział, że kelnerzy to członkowie tej organizacji. Mordashova doskonale o tym widziała, jako osoba będąca blisko dowódcy z Japonii. Dzisiaj musiała tutaj przybyć. Nie chciała zabijać ludzi dla pożywienia. Kiedyś dokonywała tego na przestępcach, lecz mimo to nie chciała tego kontynuować. Jej matka była człowiekiem i wiele dla niej i braci poświęciła. Jej przyjaciele byli ludźmi. Za każdym razem, gdy jadła ludzkie mięso czuła się niczym zdrajca, lecz natury nie mogła oszukać. Musiała je co jakiś czas jeść. Mimo urodzenia się jednookim Ghoulem i możliwości spożywania ludzkiego jedzenia. Musiała to znosić puki nie zostanie opracowany substytut. Wtedy byłaby szansa na zniknięcie wyrzutów sumienia. Zabawne jest, że nigdy nie czuła ich wobec CCG. Może wynikało z tego, jak wielkimi idiotami byli inspektorzy? Nie znali prawdy o rodzinie Washuu. Tylko czemu,gdy tylko o nich pomyślała, musiał wejść on? Syn rodu, którym tak gardziła. Krwią, którą gardziła. Pokrewieństwem, o które przeklinała los każdego dnia. Specjalnie przysiadł się do stolika zajętego przez nią.
- Co cię tu sprowadza Matsuri? - w jej głosie można było wyczuć jad, jakim obdarzyła przywitanego gościa. Nie znosiła krewnych Washuu i wcale się z tym nie kryła. To, co się działo wewnątrz klanu, było według niej chore.
- Raczej wiesz, co Nadzieżda. - wręcz natychmiast odpowiedział. - Jak ma się twoja matka? Słyszałem o ataku na nią.
- Wiem, że to jego robota. Na mnie też go naślecie?  - jej kakugan o mało nie został aktywowany. Gdy miała czternaście lat Arima zamordował jej matkę. Nigdy mu tego nie wybaczyła. Nie była w stanie. Kelner, który podał potrawę Matsuriemu ulotnił się w tempie błyskawicznym. Czuł atmosferę, jaka zapanowała i dla niego lepiej, że uciekł.
- Nie ma powodu. Nie jesteś zagrożeniem.
- Mówi to ktoś, kto czerpie siłę jedynie z nazwiska, a nie z krwi. Ty nie masz żadnych zdolności. Jedynie, co potrafisz zrobić to wywyższyć się z powodu przeklętej krwi rodu. - natychmiast wstała od stołu i ignorując krewnego, skierowała się do wyjścia.
- Według tej logiki jesteś przeklęta. - odpowiedział na pożegnanie. Jej prawe oko aktywowało kakugan, a z placów wyrosły miętowo-niebieskie skrzydła. Natychmiast wystrzeliła salwę pocisków, która poraniła inspektorka. Jak szybko pojawiło się kagune, tak prędko też zniknęło. Podała kelnerowi czek na pokrycie zniszczeń, a następnie opuściła restauracje.



środa, 28 sierpnia 2019

Rozdział 1




Nie przypuszczała, że go zobaczy. Od dwóch lat stała się aktywnym wrogiem CCG, biła się z wieloma inspektorami, lecz nie spotkała go wcześniej. Nawet pod czas wizyt u Saiko! A widziała się już z Shirazu, Urie i Mutsuki. Nie dość, że się pojawił, to znowu bił się z Nishiki. Ghoul z kagune bikaku miał nie lada problem. Natasha przewidziała sromotną klęskę Nishio w walce z jednookim. Jednak nie wiedziała, dlaczego Kaneki przestał kontrolować kagune. Z tego powodu kilku inspektorów musiało posiekać jego rinkaku, a potem nagle upadł. Dostał pociskiem z karabinu snajperskiego. Podkręciła zbliżenie w szkłach, aby mogła odnaleźć snajpera. Gdy dostrzegła ją, wiedziała, w jak fatalnej sytuacji była. Akira Mado mierzyła w jej głowę. Jawor natychmiast wykonała unik. Nie miała w planach zostać zestrzeloną przez tą wariatkę. Blondynka jednak nie odpuściła jej i aktywowała Fueguchi 1.
- Przejęłaś tatusia Quinque? Nawet to ci nie pomoże! - mało kto wiedział, lecz to Quinque doprowadzało egzekutorkę do szału. Jednak musiała się wycofać. Kilku agentów CCG rozpoczęło za nią pościć. Normalnie to by ich wyeliminowała, jednak czas ją gonił, w okolicy byli Quinx wraz z Mado i kilkoma innymi członkami CCG. Dlatego włączyła Drogona i wykonując zamach, cisnęła wrogów jak najdalej, a to,  że pospadali z dachów, było na jej korzyść. Gdy tylko Quinque wróciło do normalnej formy, zaczęła uciekać jak najdalej. Podczas ucieczki z tego miejsca żałowała, że nie mogła walczyć z córką szalonego Mado. Jednak zbyt wielu agentów było w okolicy. Dlatego podjęła decyzję o odwrocie. Biegła najszybciej, jak tylko mogła. Co chwilę zaglądała za siebie czy aby jakiś inspektor nie deptał jej po piętach. Wykorzystywała dachy i opuszczone budynki do zgubienia CCG. Dopiero gdy była pewna udała się do jednej z kilku "baz" w Tokyo.  Zeskoczyła z okna nowo budowanego domu, a następnie wylądowała na dachu jednego z wielu domów w okolicy. Potem skoczyła na ten, co należał do jej kolegi i weszła do środka przez otwarte okno na poddaszu. Akurat wylądowała w jego pokoju akurat, gdy analizował informacje o kagune jednego ze zmarłych członków Zjednoczenia. Ghule z tej organizacji zezwalały na stworzenia Quinque z tego, co po sobie zostawili. Przynajmniej tak mogli pomóc innym członkom. Tworzono z nich broń, która dzierżona przez odpowiednie osoby miała przynieść zwycięstwo.
- Jak tam? Będzie z tego dobra broń? - zapytała czerwonowłosa, zerkając na dane. Nie znała się na stronie technicznej tworzenia broni, więc takie rzeczy zawsze wolała uzgadniać z Matt'em.
- Zrobimy z niego dwa pistolety. Damy je naszemu z 23 dzielnicy. Nie powinnaś za chwilę iść na spotkanie z tym całym Tsukiyamą? Mary cię zabije, jeśli tam nie będziesz.
- Właśnie dlatego tutaj jestem. - odpowiedziała, pozbywając się czarnego płaszcza i maski tego samego koloru. Zawsze miała ubranie "cywilne" ponieważ nie wiadomo kiedy będzie musiała ukryć maskę i płaszcz i wyjść jako człowiek na ulice dla zmyłki. Zabrała kluczyki od ścigacza przyjaciela.
- Zarysuj mi go, a ci nie udoskonalę Amber!
- Jutro ci go oddam spokojnie. Przy okazji wpadnę po swoje rzeczy.
Natychmiast wybiegła do garażu, w którym McCurdy chował "Betty". Tak nazywał swój motor. Dopiero gdy zajęła już miejsce i miała odpalić maszynę, zrozumiała, że pomyliła kluczyki. Świetnie. Zapomniała, że Mia każdemu dała zapasowe kluczyki do swojego motoru w razie czego. Musiała polecieć na górę zabrać odpowiednie kluczyki, złe zwrócić, przez co miała coraz mniej czasu. Dlatego jak tylko wyruszyła, to jechała najszybciej, jak tylko mogła, ignorując zasady ruchu drogowego. Niestety Wilson już się do niej dobijała. Wiedziała, jak bardzo miała przekichane. To miał być tylko zwykły zwiad, a potem spotkanie z ojcem Shu Tsukiyamy. Udało jej się dotrzeć przed posiadłość minutę przed czasem. Co z tego zielonooka i tak już była wściekła. Przeważnie ona się spóźniała, lecz jeśli chodziło o interesy, to nie ma, zmiłuj.
- Czy to "Betty" Matt'a?
- Potem ci wyjaśnię. Lepiej chodźmy.
Przed nimi pojawiła się Matsumae, która wpuściła je na teren posiadłości i dopilnowałaby, trafiły do odpowiedniego pokoju, nie gubiąc się w budynku. W sumie może i lepiej. Orientacja w terenie Mary nie była najlepsza. Przekroczyły próg pokoju, w którym czekał na nie Mirumo Tsukiyama. Nie sądziły, że ktoś taki jak on mógłby być Ghoulem. Dobrze maskował się w ludzkim społeczeństwie. W Japonii Ghoule miały problem na ogromną skalę, a jego rodzinie udawało się kłamać od wielu lat.
Po wymienieniu uprzejmości zajęli miejsca przy stole.
- Mówicie, że jesteście reprezentantami dawnego sojusznika Ghouli w Japonii. Kogo dokładnie?
- Zjednoczenia. Od kilku lat aktywnie działamy. Zapewne wie Pan, jaki cel nam przyświeca. Dowództwo mówiło, że rodzina Tsukiyama była w sojuszu z naszą grupą w Tokyo. Odnowienie sojuszu może pomóc w szybszym zakończeniu wojny. To trwa już zbyt długo.
Ghoul ewidentnie zastanawiał się nad tym. Zjednoczenie w Japonii upadło pięć lat temu. Wykonali wiele złych zagrań. Nie byli na tyle silni, by przetrwać i polegli. Mirumo Tsukiyama udało się uratować dwóch członków tej organizacji i dając im nowe nazwiska, zatrudnił ich jako pracowników w jednej z wielu firm. Jednak mimo to twierdził, że miał wielki dług wdzięczności wobec nich. Tych, co złapano, torturowano, aby coś z nich wydobyć. Oni nie dali się złamać i tym samym nie wydali jego rodziny. Na dodatek to właśnie członek Zjednoczenia zrobił coś ważnego dla jego rodziny. Oddał mu jego siostrzenicę. Nie udało mu się uchronić jego szwagra, siostry, bratanków, lecz uratował jego siostrzenicę Kanae i sprowadził do Japonii.
- Mam wobec Zjednoczenia dług wdzięczności nie do spłacenia. Wasi przełożeni mogą być pewni. Mają pełne wsparcie Grupy Tsukiyama. - Zielonooka była o wiele spokojniejsza po słowach głowy rodu. Zjednoczenie mogło zyskać nowych sojuszników, a ta ocalała dwójka mogła się z nimi połączyć. Dopiero po dwu godzinnej rozmowie opuściły posiadłość. Miały jednak sojusz z rodziną Tsukiyama. Był to ważny krok.
- Co się takiego stało, że wzięłaś Betty od Matta?
- Pewna grupa z CCG ścigała ghoula. Byli tam Quinx, a z nimi Kaneki Ken.
- Co?! - wykrzyknęła nieco zdziwiona Wilson. Wiedziała, że kiedyś do tego dojdzie, lecz nie sądziła, aby stało się to w najbliższej przyszłości. - Jest dowódcą Quinx skoro był blisko nich. Jak go w ogóle rozpoznałaś?
- Quinx miały walkę ze starym dziadygą Nishikim. Mieli problemy i przybył Kaneki. Gdy aktywował kagune i strzelił palcami w charakterystyczny sposób, to go rozpoznałam. Jednak potem stracił nad sobą kontrolę i musieli interweniować inni inspektorzy.
- Nawrót wspomnień? - bardziej zadała to pytanie sobie niż Natashy. To było całkiem prawdopodobne. To oznaczało, że uratowanie go mogło być łatwiejsze.
- Może i tak. Jednak żeby z tego powodu tracić kontrolę nad kagune?
- Kiedyś słyszałam o podobnym przypadku. - wyjęła natychmiast telefon i zaczęła szukać pewnego pliku. Gdy go znalazła,  natychmiast pokazała go czerwonowłosej. - Z tego, co, wiem, szkoliłaś się wraz z nim i trojakami Spears. Złapali jednego  CCG i poddało praniu mózgu. Gdy spotykał kogoś, kogo znał i bywały słabe nawroty. Jednak czasami przybierały na sile i powodowały utratę kontroli nad kagune.
- Czyli będę musiała częściej odwiedzać Saiko.- mogła wykorzystać znajomość z Yonebayashi do wykonania planu. Odzyskania Kanekiego i wmówienia mu by przestał z siebie robić postać tragiczną. Dokładnie taki miały plan. Jednak po powrocie do domu Mary nadal nad tym myślała. Skoro był związany z Quinx ta misja mogła być o wiele trudniejsza. Jednak przede wszystkim nie mogły pozwolić na odkrycie przez CCG Zjednoczenia w Japonii. Gdy tylko przekroczyła prób pokoju, uruchomiła laptop i zaczęła kolejny atak hakerski na CCG. Z roku na rok stawało się to coraz trudniejsze. Wprowadzali coraz lepse zabezpieczenia, a to nie było na ich korzyść. Do pokoju weszła czerwonowłosa, trzymając w lewej dłoni kubek z kawą. Przyglądała się poczynaniom dowódcy.
- Jak ty to możesz pić? - nawet nie musiała spoglądać za siebie, aby wiedzieć, że Natasha piła kolejny kubek cappuccino.
- Jakoś mogę, skoro pije. - odpowiedziała,ch biorąc kolejny łyk. Brunetka nadal szukała jakichś wzmianek o drużynie Quinx. Znalazła pewien plik i natychmiast go sprawdziła. Znalazła ich.
- Tu nic nie ma o Kanekim. Ja cię on ma włosy jak baranek. - Jawor starała się nie wypluć kawy prosto w monitor. Wiedziała doskonale, o kogo chodziło. Nigdy nie przypuszczała, że współlokatorka pojedzie z takim tekstem.
- To Kaneki.
- Co?! - ewidentnie żałowała tego, co powiedziała. Zielonooka natychmiast postanowiła sprawdzić informacje o niejakim Haise Sasakim. To, co zobaczyła utwierdziło ją w poddaniu dawnego "przyjaciela" praniu mózgu. Jednak bardziej obawiała się tego, co mogło nastać po uratowaniu Kanekiego. Ghoule na pewno robiły coś w tym kierunku, a przynajmniej ci z dawnego Anteiku lub powiązani. Musiała być gotowa na najgorsze jako przywódca Zjednoczenia. Jednak zobaczyła coś niepokojącego. Nie spodziewała się tego. Jakim cudem mogło do tego dojść. Natychmiast zaczęła się wycofywać z sieci. Mało brakowało, a skutki byłyby opłakane. W ogóle się tego nie spodziewała. To się wydarzyło tak nagle. Minęło przecież tyle lat.

Podobny obraz


czwartek, 25 lipca 2019

Prolog

Gothic Black Ribbon Choker Antiqued Silver Pendant: Ruby Red *** Want to know more, visit



Burzowe chmury kłębiły się nad miastem już od wielu godzin, jednak dopiero teraz postanowiły zesłać ogromną ulewę. Wielu mieszkańców Manchasteru nie specjalnie chciała wychodzić o tej porze, zwłaszcza że to była noc. Ghoule mogły wyskoczyć z najmniejszego zakamarka i zakończyć czyjeś istnienie. Pewna brunetka ignorowała pogodę, późną porę oraz zagrożenie ze strony Ghouli. Przynajmniej to ostatnie udawała. Do dzisiaj miała bliznę po tym, jak została zaatakowana. Gdyby nie inspektorzy zostałaby pożarta żywcem. Pokręciła przecząco głową, jakby starała się odgonić wspomnienie, zarzuciła kaptur od bluzy i pognała przed siebie. Miała jeszcze 20 minut drogi na przystanek. Przyspieszyła nieco kroku w nadziei, że zdąży i nie będzie musiała iść pieszo. Z minuty na minutę deszcz padał coraz bardziej. Ubrania miała już całkowicie przemoczone, a kaptur nie był nawet jej potrzebny, bo i tak włosy były ju mokre. Miała już wejść na most, lecz pewien odgłos nie dał jej spokoju. Widok, który zastała był czymś, czego nigdy nie mogła zapomnieć. Prawie martwa Inspektor z wieloma głębokimi ranami, a niedaleko niego był Ghoul nabity na jedno z dwóch ostrzy. Były one połączone ze sobą poprzez więzy otaczające ręce, ramiona i kilka obszarów na klatce piersiowej. Najbardziej jednak przykuł jej uwagę fakt, że właścicielka ostatkiem sił dotknęła czerwonego kamienia wyróżniającego się spośród konstrukcji. Ostrza i wszystkie łączenia zaczęły zanikać tak, jak by naszyjnik je pochłaniał. Dopiero wtedy spostrzegła się, że tuż nad nią stała przerażona nastolatka. Niestety kobieta nie zaznała spokoju, ponieważ usłyszała grupę zbliżających się Ghouli. Sięgnęła dłonią do naszyjnika, aby go zdjąć.
- Uciekaj, lecz weź go......by...się bronić.
Niebieskooka nie wiedziała, co miała zrobić. Mimo przekazania jej broni na Ghoule. Inspektor miała nadzieje na ocalenie młodej osoby oddaniem jej swego Quinque. Po dłuższym namyśle wzięła od niej naszyjnik, a następnie pobiegła jak najdalej stąd. W dłoni ściskała z całych sił przedmiot mogący służyć jako ostrze na poczwary zjadające ludzi. Zatrzymała się dopiero, wtedy gdy znalazła się pod domem wujka. Zrozumiała, że pod wpływem strachu nie była w stanie myśleć irracjonalnie i pobiegła tutaj dłuższą i bardziej krętą trasą. Weszła do domu i natychmiast pognała do pokoju gościnnego. Zamknęła drzwi na zamek, by móc w spokoju obejrzeć przedmiot. Był to zwykły naszyjnik. Takie były pozory.



Minął tydzień od tamtego wydarzenia, a nowa właścicielka Quinque nie mogła się uspokoić. Ukrywała przed każdym to, co zaszło tamtej nocy. Nawet przed przyjaciółką Marry. Nie chciała innych niepokoić. Poza tym zabraliby jej quinque. I tak usłyszała, co stało się z tą kobietą. Została pożarta przez Ghoule. Jednak wiedziała i tak o zgonie przed tym, jak stała się pożywieniem. Był piątek i wraz z Marry wracały z urodzin przyjaciółki.
- Nat słuchasz mnie w ogóle?! - wręcz krzyknęła brunetka, gdy zobaczyła stan towarzyszki. Niebieskooka natychmiast się otrząsnęła. Musiała udawać.
- Pewnie, że tak. Masz rację. Alex nie powinna przychodzić.
- Nie o tym mówiła... - nie dokończyła, ponieważ poczuła, jak ktoś szarpnął ją za ramię i pociągnął do tyłu. Była to Nat chcąc uratować przyjaciółkę przed Ghoulem. Nacisnęła kamień znajdujący się na naszyjniku, co spowodowało automatyczną aktywację broni. Ostrzem przebiła brzuch Ghoula, który odważył się zaatakować. Odskoczył do tyłu, unikając drugiego ostrza. Nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. Niestety zadano mu kolejny cios. Upadł, czekając na ostateczny cios, lecz przed nim pojawiło się dziecko. Przytuliło się do rodzica, któremu groziła śmierć. Wtedy brunetka zatrzymała się przed dokonaniem zabójstwa. Nacisnęła kamień, tym samym dezaktywowała broń. Wraz z Mary odeszły jak najdalej od tego miejsca.
- Co to było?
- Tydzień temu byłam świadkiem śmierci Inspektora. Oddała mi to ponieważ zbliżała się grupa Ghouli.
- No nieźle. Weszłaś w posiadanie Quinque Inspektor Alice Carter.
Wzrok nastolatek powędrował w stronę gdzie stała osoba, co wypowiedziała te słowa. Był to wysoki mężczyzna ubrany w spodnie moro, czarną bluzę z kapturem. Twarz zakrywała maska hokeisty. Zeskoczył z dachu budynku obok po to, by wylądować tuż przed dwiema nieco zaskoczonymi przyjaciółkami.
- Od dłuższego czasu obserwowałem was.



Ostrza co chwila odpierały pociski wystrzelone z fioletowo-niebieskich skrzydeł Kai'a.  Nie oszczędzał ani przez chwilę przeciwniczki. Natasha po odbiciu ostatniej salwy pognała przed siebie, wskoczyła na kontener, aby tam zaatakować przeciwnika. Walczyła z jego skrzydłami. Było to silne i nietypowe Quinque. Wykonał obrót, by zaatakować, lecz brunetka wykonała unik i przy okazji podcięła go. Zdezorientowany upadł z hukiem, a gdy miał wstać, dwa ostrza zostały w niego skierowane.
- Jak zwykle Feniks wygrywa. - stwierdziła zielonooka. Mimo że hakowała system CCG doskonale wiedziała kto wygrał pojedynek. Kai był silnym członkiem Zjednoczenia, lecz jego rywalka miała większe doświadczenie w walce. W końcu medale zdobyte na zawodach z karate i szermierki same nie przywędrowały. Na dodatek potrafiła walczyć z kimś, kto nie raz deptał organizacji po piętach.
- Musi wygrywać. Jeśli macie lecieć do Japonii to musicie być silne. A ty nie siedź tyle w tych monitorach i poćwicz trochę!
- Chyba za mocno oberwałeś. Nat mówiłam ci, nie celuj w głowę. - odpowiedziała, nic nie robiąc sobie z uwag kolegi, popijając herbatę z ulubionego litrowego kubka. Ewidentnie była od niej uzależniona, lecz nikt się w to nie mieszał.
- A ja ci mówiłam, zostaw herbatę. - odpowiedziała, naciskając przycisk dezaktywujący broń. Miała już zabrać kubek, lecz Wilson odskoczyła do tyłu niczym oparzona wymachując przy tym Quinque w postaci scyzoryka.
- Ja nie zezwalam! To moja herbatka!!
- Lepiej idźcie na zebranie w sali numer 20. Jest ono w sprawie Japonii.
Natychmiast się udały w stronę wcześniej wspomnianej sali. Od dawna czekały na decyzję. Wyszły na przód dwóch pięcioosobowych szeregów. Łącznie dwanaście osób stało przed przedstawicielem dowództwa. Był jak zwykle zamaskowany, aby nikt nie znał jego tożsamości. Agenci CCG od lat mieli z nimi problem, więc postanowili najpierw usunąć dowództwo.
- Wraz ze zdaniem egzaminów powstaje nowa grupa Zjednoczenia w Japonii. Dowództwo powierzam Obserwatorowi i Błękitnemu Smoku. Na waszych barkach spoczywa utrzymanie grupy w tajemnicy oraz rozwój działań.
Po słowach dowodzącego wszyscy udali się w stronę domów. Za 3 dni mieli lecieć do Tokyo zacząć nowy rozdział w życiu. Mary i Nat długo na to czekały. Jednak się opłaciło. Prowadziły trudne życie, jednak dały radę mimo wszystko. Teraz musiały wytrwać tam, gdzie CCG było o wiele silniejsze.
- Jak sądzisz? Damy radę? - zapytała niebieskooka, wskakując na murek mostu i przechadzając po nim jak by nigdy nic.
- Tak. Dawałyśmy sobie radę tu. Tam też się wszystko uda.




- Wysłała was organizacja zwaną Zjednoczeniem. Zgadza się? - zapytał Yoshimura,  gdy tylko Wilson i Jawor zadeklarowały, że muszą pilnie porozmawiać.
- Zgadza się. Dowódca Hannah Smith mówiła, że można Panu ufać. Pewnie zrozumiała jest dla Pana nasza sytuacja.
- Chcecie mieć w razie nagłych wypadków wsparcie Anteiku. Zgadza się?
- Sam tak ująłeś Panie Yoshimura. - natychmiast odpowiedziała Wilson, popijając herbatę. Jako jedyna z całej trójki wzięła taki, a nie inny napar. - Walczymy o świat, który jest ciężki do osiągnięcia. Zrozumiale jest to, jakie nieść może ze sobą konsekwencje walka. Dlatego nie chcemy z Anteiku zrobić wroga, a sojusznika. Potrzebujemy mostu, nici porozumienia między dwoma światami.
- Wiem, kto może być tym kimś. - studentki nie kryły zdziwienia. Znalazł się most między dwoma światami? Jakim cudem? - Od niedawna jest u nas jednooki Ghoul.
- To nie jest takie porozumienie, jakiego potrzebuje świat. Fakt jednoocy mogliby być strażnikami, lecz tu potrzeba czegoś mocniejszego. - Natasha miała rację. Nie raz jednookie Ghoule chciały połączyć światy. Były rozdarte między dwoma. Musieli dokonywać wyborów.
- Ten Ghoul wcześniej był człowiekiem. Wszczepiono mu kagune Pożeracza.
Zaskoczenie natychmiast się wymalowało na twarzy Obserwatora i Smoka. Rize? Jakim cudem do tego doszło? Jednak musiały się zgodzić z kierownikiem. To mógł być most między dwoma światami.




- To jakaś beznadzieja! - krzyknęła, uderzając pięścią w ścianę. Nie mogła się z czymś takim pogodzić. To miała być nadzieja?! - On się nie nadaje. Siebie nie obroni, a co dopiero innych. Agenci CCG to nie jakieś randomowe Janusze czy Grażyny!
- Aż tak źle? - nie chciało się jej wierzyć, ponieważ często wyzywała przeciwników od słabych. Obracała swoim Quinque w kształcie scyzoryka i czekała na kolejną dawkę informacji.
- Tak! Trudno będzie go nauczyć walczyć. Nie wspomnę już o korzystaniu z kagune.
- Mamy większy problem niż nauka walki Nat. Jest tutaj Mado. Winna jest temu prawdopodobnie Rize. - informacja wcale ich nie pocieszała. Wiedziały, że kiedyś go spotkają. Jednak miały nadzieję, że nie tak prędko. Zielonooka wykonała kilka operacji na tablecie, a następnie podała go przyjaciółce, aby przejrzała dane. - Posiada około 20 Quinque i wcale nie przestaje ich kolekcjonować. Wiem, po kim to masz.
- Nauczę się robić Quinque i będę latać po mieście jako kopia wariata Mado. - obie zaczęły się śmiać z powodu pomysłu, jaki wymyśliła właścicielka Quinque po Alice Carter. Jednak nie nastał dla nich śmieszny czas. Kłębiły się nad ich głowami ciemne chmury niepewnej przyszłości.
- Najbardziej niepokoi mnie jeden fakt. On stworzył Amber. Jego nazwisko masz na niej, gdy jest w formie naszyjnika.
Miała rację. Amber była quinque stworzonym z niebezpiecznego ghoula. Zostało zamknięte w naszyjniku, co zaskoczyło nie tylko Mary i Nat, ale także techników ze Zjednoczenia. Było to bardzo trudne do uzyskania, lecz skuteczne w przechowywaniu i przenoszeniu. Dlatego technicy zaczęli stosować tę metodę.
- On i tak zginie. W końcu ja jestem Smokiem, a ty Obserwatorem.


- Pospiesz się! Mado, je za chwilę wykończy. - Natasha starała się, jak tylko mogła. Chciała je uratować. Kureo Mado zwabił Hinami, a za nią poleciała Touka wraz z Kanekim. Nie wiadomo gdzie podziewał się sztuczny Ghoul. Gnała przed siebie, by uratować Hine i Touke przed Inspektorem. Już dwa Quinque zrobił z rodziców Fueguchi. Gdy miała już w polu zasięgu przeciwnika, przed nią uderzyła broń podobna do kręgosłupa. Najgorszy był fakt, że córka oberwała od broni stworzonej z jej ojca. Nie zważała na to, czy założyła maskę. Natychmiast aktywowała broń i zaatakowała Gołębia. Musiał puścić Kirishime, jeśli chciał się obronić. Tylko ten rodzaj Quinque mógł go ocalić. Jawor jednak się nie poddała i przeskoczyła nad wrogiem. Gdy tylko wylądowała, wysunęła jedno z ostrzy w przód po to by zadało cios prosto w serce. Nie wypalił plan, ponieważ obronił się znowu za pomocą tego, co pozostało po Pani Ryouko.
- Kto by pomyślał. - rzekł nieco zaskoczony starzec. Wykonał zamach kręgosłupem, który powędrował w stronę niebieskookiej. Ona jednak wyskoczyła,  aby potem odbić się od powierzchni broni. Dzięki temu wzbiła się wyżej. Wykonała obrót, przez co odbiła od trajektorii ostrego zakończenia. Inspektor o mało nie oberwał własną bronią. Wykorzystała moment i gdy tylko wylądowała, ruszyła do ataku i odcięła rękę, w której dzierżył pozostałość po rinkaku Asakiego Fueguchi. On jednak wybuchnął śmiechem, co bardziej rozzłościło studentkę. - Kto by pomyślał, że posiadasz moje Quinque. Dobry z ciebie materiał na Inspektora.
- Za to z ciebie dobry materiał na trupa. - odpowiedziała natychmiastowo. Musiała nad sobą panować, by nie stracić kontroli. To był Mado. Mado! Niespodziewanie musiał zacząć się bronić przed dwoma rinkaku. Spostrzegła się, że Hinami właśnie ujawniła swoje podwójne kagune. Odziedziczyła po matce koukaku i po ojcu Rinkaku. Mimo że padł od jej ataków, to go nie dobiła. Jednak tym zajęła się Touka. Nat upewniła się, czy na pewno stary wariat odszedł z tego świata. Zastanawiała się nad zabraniem jego Quinque, lecz nie zrobiła tego. Nie chciała walczyć rodzicami Hinami. Po chwili dotarła do nich Mary. Ona w przeciwieństwie do przyjaciółki pamiętała o masce. Jej maska wyróżniała się, ponieważ była skonstruowana z kilku odłamków tworzywa z wieloma kodami z języka programowania. Miejsca łączeń uzupełniał cienki fioletowy kabel. Oczy jednak były najciekawsze. Dwa specjalne szkła snajperskie. Dzięki nim namierzała cele do wyeliminowania lub wrogów, którzy podjęli się ataku na Smoka. Czas reakcji Jawor był o wiele szybszy, a biedacy z CCG coraz częściej zastanawiali się, kim była osoba zwaną Błękitnym Smokiem.
- Wiesz, mogłaś przynajmniej maskę założyć. Już jeden wariat tutaj biegnie.
- Byłam po prostu pewna, że Mado zginie.
Wilson znała Natashe i wiedziała jaka była prawda. Po prostu zapomniała maski, czyli popisała się ogromną głupotą. Nie pierwszy nie ostatni raz. CCG i tak nie miało szans ich dorwać.




- Czyli musimy ratować Kanekiego z siedziby Aogiri w 11 dzielnicy gdzie się zebrała masa oddziałów CCG z Marude na czele?! - wykrzyknęła zaskoczona czerwonowłosa, nie dowierzając, w jak pochrzanionej misji miała brać udział.
- Tak.
- Patrząc na to, jakie siły zgromadziło CCG i kto dowodzi, stwierdzam jedno. Ta akcja musi przebiec szybko. Inaczej odbicie tej cioty robiącej z siebie Hamleta będzie trudniejsze.
- Coś ty powiedziała?! - Touka ledwo mogła opanować złość. Od chwili porwania była nerwowa, lecz teraz wkurzyła się nie na serio. Miała już za pomocą siły wymusić na studentce wycofanie nazwanie Kena ciotą, ale do akcji wkroczyła Jawor. Natychmiast ujawniła dwa sztylety będące Quinque.
- Lepiej oszczędzaj siły na akcje. Z tego, co wiem, to Ghoule z kagune ukaku szybko się meczą.




Kolejna akcja z udziałem Kanekiego w szeregach drzewa Aogiri. Widziały, jak silnym Ghoulem się stawał. Tym samym Gołębię chciały go martwego. Był ogromnym zagrożeniem. Nawet dla pobratymców. Wiedziały jednak albowiem musiał to przejść. Był człowiekiem, bezradnym Ghoulem, teraz był Ghoulem zdolnym do walki o bliskich. Robił to dla nich, jednocześnie raniąc i otrzymując od Mary wyzwiska, na jakiego to męczennika się robi, zamiast wziąć się w garść. Mógł przecież walczyć u boku Anteiku.
- Jak sądzisz Obserwatorze? Będzie on nadzieją? - nie kryła wątpliwości. W każdej chwili mogły zmienić plany. Najpierw musiały być pewne, bo Kaneki nie prezentował się na razie jako nadzieja.
- Sama już nie wiem. Z jednej strony zostawił swoich. Z drugiej stał się silniejszy, lecz co z tego? Znowu da się jakiemuś zmasakrować! - miała całkowitą rację. Jednooki może był silniejszy, lecz spotykał momentami przeciwników zdolnych do zmasakrowania go. Mimo nauk walki udzielonych przez Yomo i Natashe.
- Mam wrażenie, jakby Eto tak o nim sądziła. W ogóle jak udało ci się z nią za kolegować?
- Powiedzmy, że zrozumiała naszą misję. Jednak wielu członków nawołuje do zniszczenia ludzkości. Będąc blisko nich, jak i innych Ghouli musimy im pokazać jedyne słuszne rozwiązanie. Przy okazji będą osłoną naszej organizacji. Gdyby nas złapali będą nas sądzić tylko o współpracę z Aogiri. Nie dowiedzą się o Zjednoczeniu.
- Genialnie. Trzy lata temu zbyt wielu naszych tu przepadło przez niekompetencje.




Kierownik powiedział im o najbliższej masakrze. Gołębie dokonały nalotu na 20 dzielnicę. Anteiku właśnie przestało istnieć. Straciły część swojej codzienności. Trochę szkoda było utracić kierownika. Był tym, kto rozumiał ich misję i ideę Zjednoczenia. Wiedział o badaniach, znał ich przeszłość z Brytanii, poznał fakty o ich śmiertelnym wrogu. Wilson uszanowała jego wolę. W pewnym sensie śmierć była lepsza dla niego niż Cochlea. Uratował informacje o nich. Jednak bardziej narwana Jawor nie mogła znieść myśli o masakrze. W przeciwieństwie do Mary nie siedziała spokojnie, pijąc trzeci kubek herbaty. Ona zmieniła się w kłębek nerwów.
- Idę tam! - wykrzyknęła niebieskooka, wychodząc do swojego pokoju. Otworzyła szafę, w której ukrywała błękitny płaszcz i tego samego koloru maskę smoka. Po narzuceniu płaszczu i założeniu maski miała sięgnąć po Quinque, lecz współlokatorka złapała ją za nadgarstek.
- Wiesz, że nic nie wskórasz. Nie uratujesz ich. Nie wygrasz w pojedynkę z elitą CCG. Tym bardziej z Arimą.
Na samo wspomnienie o Arimie zamurowało porywczą Natashe. Kierownik, Irimi i Koma walczyli z tak potężnymi przeciwnikami? Zrozumiała jaki los ich spotkał. Umarli. Mimo bycia egzekutorem wielu Inspektorów to nie do końca przyzwyczaiła się do śmierci. Śmiała się ze śmierci wroga, a szok przeżywała na śmierć bliskich.
- Wiedziałaś od początku. Wiedziałaś o Arimie.
- Dlatego nie chciał, abyśmy walczyły. Jego śmierć ratuje informacje o nas.

________________________________________
Przepraszam, że cofnęłam publikację. Były pewne błędy, które niestety przeoczyłam. Dodaje już to i nic nie będę tu zmieniać. Jeszcze raz bardzo przepraszam. Zapraszam do zakładki z postaciami!