niedziela, 17 listopada 2019

Rozdział 3


O walce Uriego z Wroną słyszało już całe CCG. Niektórzy mieli ogromny szacunek, że przetrwał, inni się temu dziwili, a niektórzy uśmiali się z kopniaka, jaki mu zafundowała. Dla niego ta walka była porażką. Nie złapał jej, a to opóźniło awans do S3. Obrał sobie ją i Obserwatora za cel, ponieważ były niebezpieczne. Gdyby dorwał Błękitnego Smoka, nie musiałby łapać tej dwójki, lecz nie wiadomo co się działo ze smokiem. Za to Obserwator się ukryła i nie ujawniła od kilku miesięcy. Wiedział, że w końcu wróci. Największe, a zarazem najmniejsze szanse miał na złapanie Wrony. Zabijała wielu agentów CCG. Zbyt wielu. Za to Obserwator miała coś wspólnego ze śmiercią Inspektora Mado. Znał wartość tych Ghouli i ta wartość gwarantowała mu awans po szczeblach kariery inspektora. Kolejny raz robił notatki, lecz tym razem na podstawie własnych doświadczeń. Wrona ewidentnie była złodziejką Quinque lub kupowała je od kogoś takiego. Dlaczego? Przecież mogła się spokojnie bronić kagune koukaku, a bez niego była bardzo szybka. Mogła zwiać w kilka sekund. Zastanawiał się ile mogła mieć Quinque. Już posiadanie jednego było nie korzystne, a jak miała więcej, to można było uznać ją za drugiego łowcę tych broni zaraz po Hienie Cmentarnej. A co jeśli...
- JAK TO ZESTRZELILI SMOKA DAENERYS! - Saiko prawdopodobnie nie była świadom, że wykrzyknęła to na cały dom, irytując pozostałych domowników.
- Znowu ogląda Grę o Tron z Nat. - Shirazu wiedział, co wiązało się z tym krzykiem. Musiała przyjść pod ich nieobecność Natasha, którą kojarzył.
- A może by tak wykorzystać wpływ Natashy na Saiko. - plan zaproponowany przez Mutsuki nie należał go najgorszych, lecz wykonanie mogło mieć różny wynik. Najpierw musieli przetrwać serię głośnych komentarzy Saiko z małym wsparciem Jawor. - Tak w ogóle to, skąd one się znają?
- Bo ja wiem? Jest mi winna rewanż po ostatniej walce! A no tak rewanż. - gdy kapitan przypomniał sobie o walce wpadł do pokoju Yonebayashi i już po chwili wywlókł z niego zdezorientowaną czerwonowłosą. Za nią wyleciała Saiko drąc się, że Ginshi przeszkadza w oglądaniu.
- Naprawdę chcesz kolejny raz leżeć na tej macie poobijany? - było widać, że nie chciało jej się walczyć.
- Tym razem wygram! - nie potrafiła go przekonać do zmiany decyzji, co skończyło się udaniem na salę treningową. Mutsuki i Saiko kolejny raz mieli być świadkami porażki Ginshi. Wiedzieli, że Natasha była lepsza w walce od niego. Urie przerwał analizę notatek i z ciekawości udał się na salę treningową. Kapitan Quinxów już leżał pokonany, a nie minęła jeszcze minuta.
- Mam ci znowu udowodnić, że nie wygrasz? Naprawdę nie chce mi się tobą bez przerwy rzucać, to się robi nudne. - inspektor natychmiast się podniósł i chciał wyprowadzić cios, lecz ona uniknęła, a następnie kopnęła go w brzuch. Wykorzystując nieuwagę, złapała za rękę i przy odpowiednim ruchu rzuciła nim kolejny raz. - Taki poziom walki nie wróży wam długiego życia. Zwłaszcza że jesteście inspektorami.
- Skąd wiesz, że jesteśmy inspektorami? - zapytał Mutsuki nie kryjąc zdziwienia, że wiedziała o ich pracy.
- Saiko mi powiedziała. W ogóle to ciekawe, że tylu kuzynów dołączyło do CCG, a poziom walki jest tak słaby. - dawnego kapitana powoli zaczynało trafiać. Robiła z siebie przemądrzałą, bo pokonała Shirazu. Nie wiedziała nic o walce z Ghoulami. Jednak myśląc logicznie to czy zwykła dziewczyna mogła tak po prostu pokonać Quinxa? - Oj późno się trochę zrobiło. Ja już lepiej pójdę.


- Tylko mi nie mów, że walczyłaś z Shirazu na jego oczach. - Mary nie kryła oburzenia płynącego z braku ostrożności Jawor. Wraz z Matt'em tak starała się o zabezpieczenie badań egzekutorów, a ona odwaliła taką głupotę.
- Widział tylko, jak raz rzuciłam Shirazu i tyle. Wątpię, by zobaczył coś podejrzanego. Poza awansem nie widzi nic.
- Własnie. Poza awansem. Przypominam ci, że jeszcze wczoraj walczyłaś z nim, a potem wieczorem byłaś w siedzibie Quinx i pobiłaś ich kapitana kolejny raz. - Wilson starała się nie nawrzeszczeć na przyjaciółkę, lecz czasem było to ogromne wyzwanie. Jeszcze by przez nią wypaliła coś o Zjednoczeniu publiczne.
- Nic nie zobaczył podejrzanego, a jeśli zacznie węszyć, zabiję go. - brunetka nie była tego taka pewna. Nie, że wątpiła w zdolności Jawor po operacji, lecz musiały być ostrożne. Jako dowódca Zjednoczenia w Japonii była odpowiedzialna za każde poczynania swych podwładnych. Wiele razy dowództwo groziło jej utratą stanowiska. Na groźbach się skończyło. - Tak w ogóle to wiadomo czemu Mordashova chce się spotkać?
- Nic mi nie powiedziała. Jednak chyba wiem, co ją niepokoi. Poza tym spotkamy kogoś jeszcze. - odpowiedziała, przekraczając próg kawiarni, w której ugadała się z Rosjanką. Matt i Nadzieżda już byli i zajęli jeden stolik. Zajęły miejsce przy stoliku.
- Mów Mia, czemu chciałaś się spotkać. - zapytała wręcz natychmiast Herbaciarka, wiedząc, że mogło iść o coś poważnego.
- Matsuri Washuu niedługo powróci z Niemiec. - trójka przyjaciół nie kryła zdziwienia wywołanego powrotem wnuka osoby dowodzącego całym CCG. Już z synem był problem pod czas operacji w dwudziestej dzielnicy.
- Czy on przypadkiem nie stoi za zniszczeniem rodu Rosewald? - Matt trafnie stwierdził, że ten Washuu tego dokonał. Pogrom rodu niemieckiej arystokracji.
- To on. Tak samo, jak jego ojciec i nieślubni wujkowie wraz z ciotkami służy CCG.
- Nieślubni? - spytała nieco zdziwiona Mary. Sam fakt o rodzeństwie ojca Marsuriefo jej nie dziwił, lecz skoro pracowali w CCG mogli być zagrożeniem. Rosjanka wyjęła z torebki po trzy teczki i rozdała im.
- Tu macie ich dane. - wyglądała na bardzo zaniepokojoną powrotem Washuu do Japonii. Jednak widzieli, że musiało się stać coś jeszcze. Pojawię się pewnej osoby w kawiarni, zaskoczyło całą czwórkę, a Jawor o mało nie wyskoczyła do ataku. Pewien Ghoul przewidział walkę, dlatego stanął między nimi.
- Nie widzieliście się dwa lata i już sobie skaczecie do gardeł? Szybko. - z pomieszczenia dla personelu wyszła na salę właścicielka kawiarni. Wilson wiedziała, że Touka rozkręciła ten biznes. W przeciwieństwie do Natashy, która nie kryła zdziwienia. Nishiki chciał wykorzystać nieuwagę, lecz wtedy wuj Kirishimy go zatrzymał przed głupim ruchem.
- Touka? - nie wyglądała już tak, jak dawnej. Nie przypominała już tamtej dziewczyny, co każdemu była gotowa sprzedać łomot bez chwili namysłu.
- Minęło trochę czasu od ostatniego spotkania. - odpowiedziała z wielkim uśmiechem. Od dawna nie widziała kogoś z Anteiku poza wujkiem i Nishiki. Ból utraty szefa i Kanekiego nosiła w sercu do dziś, lecz starała się znaleźć siłę, by uratować go. Wiedziała, jak wiele Ghouli się go kiedyś bało. Jednak niektórzy dostrzegli w nim nadzieję.
- Wszystko fajnie i okej, ale skąd wy się wszyscy znacie?! - Mordashova o mało nie wykrzyknęła tego. Nie tylko ona się czuła nie doinformowana, ponieważ Matt też.
- Jedno słowo Mia. Anteiku. - odpowiedziała brunetka, wstając z krzesła. Trochę dziwnie się czuła z ich powrotem, lecz była to korzyść. - A teraz lepiej porozmawiajmy o wiecie sami kim.
- Czy ty dajesz aluzje do Voldemorta? - pytanie białowłosego rozśmieszyło wszystkich obecnych na sali.
- Czyli Touka to Bellatrix. Touka gdzie jest Delphini.
- Mary to jeszcze nie te lata.
- Może lepiej porozmawiajmy. Yomo zajmij się restauracją.  - zaproponowała Touka widząc, że temu spotkaniu zagrażało zmierzanie w złą stronę. Pozostali udali się na górę, aby przedyskutować temat Kanekiego. Weszli do pomieszczenia, które przypominało gabinet szefa za czasów Anteiku. Gdy zajęli miejsce na kanapach do pomieszczenia wszedł Ghoul, któremu zawdzięczali maski.
- Sorka za spóźnienie. - odpowiedział siadając obok Nishikiego. - Nat, Mary, jak się sprawdzają maski?
- Bardzo dobrze, lecz przydałoby mi się jeszcze z dziesięć takich. - odpowiedź czerwonowłosej wcale nie zaskoczyła Uty. Wiedział, że miała z przyjaciółką wiele pomysłów na przestrzeni lat i lepiej było nie pytać.
- Mów Touka z jakiej okazji to spotkanie. - zaczęła Mary, aby w końcu właścicielka kawiarni przeszła do sedna i zaoszczędziła jej czasu. Nie miała przecież całego dnia.
- Wiecie, o kogo chodzi. Miał ktoś z was do czynienia z nim ostatnio?
- Nishiki miał i ledwo wygrał. Wyglądał, jakby przejechała go parada tirów wypełnionych po brzegi co najmniej.
- Stul pysk smarkulo!
- Smarkulo? - spytała niskim tonem, sięgając lewą dłonią do naszyjnika. Oczywista była intencja Jawor. Aktywowanie Quinuqe. Nishio nie powstrzymywał się przez co jego oczy zmieniły barwę.
- Weźcie choć raz na wstrzymanie. - wtrącenie Wilson wyrwało piorunowanie się wzrokiem. Wcale nie dziwiła ją ta sytuacja. Nie znosili się od początku. Brunet nie przepadał, jak ktoś nie okazywał szacunku starszym, a że Natasha od początku to robiła wobec niego, doprowadziło do takiego stanu ich znajomości. Nie dziwiła się jej. Jakoś nie pałała do niego ogromną sympatią.
- Co się stało podczas tego spotkania?
- Z tego, co nam przekazała Nat Kaneki przestał się kontrolować. - nie spodziewała się zapewne takiej odpowiedzi, lecz Nadzieżda miała rację. - I tak ogółem mówiąc teraz nazywa się Haise Sasaki.
- CCG dali mu nowe imię i nazwisko by zapomniał o przeszłości?
- Zgadza się Nishiki. Poza tym dali mu do dowodzenia oddział Quinx. Zapewne ich znasz. Podobno dałeś im nieźle w kość.
- Jak zwykle Mary wiesz wszystko. - im bardziej się przysłuchiwała studentce kryminologi, tym bardziej zrozumiała, jak bardzo rozwinęła się przez dwa lata. Teraz jeszcze wprowadziła dwie nowe osoby. Matt i Mia, z czego ona była na pewno Ghoulem i to jednookim.
- Muszę. Inaczej zatonęlibyśmy dawno jak większość grup. CCG i Aogiri coraz częściej ze sobą walczą. Ghoule obawiają się o życie bardziej niż dwa lata temu, a przywrócenie Kanekiego trochę zajmie. Dlatego wszyscy musimy się informować nawzajem.
- Dlaczego?
- Pomyśl logicznie Kirishima. Przestał nad sobą panować podczas walki z dawnym przyjacielem. Dam rękę uciąć, że ktoś w Aogiri planuje coś w tym kierunku. Pewnie będzie starać się wykorzystać to, co wie. Dlatego i my zagrajmy. Kurde za często ratujemy dupę temu miłośnikowi dramatu.
- Może wstrzymasz się z komentarzem. - zasugerowała niebiesko włosa, której nie zbyt podobały się uwagi na temat Kanekiego. Tak już było, jest i zapewne będzie.
- Jeszcze nie powiedziałam najlepszych. A wracając do współpracy, to wchodzicie w to?
- Pewnie jest jakieś, ale.
- O Nishiki czegoś się w końcu nauczyłeś.
- Lepiej gadaj, czego chcesz.
- Co tak nieuprzejmie wobec damy? Zawsze mogłam poprosić Natashe, by znalazła Kimi i zrobiła z niej zakładnika. - ku rozczarowaniu brunetki kolega nie załapał zbytnio jej żartu. Cóż nie każdy miał takie poczucie humoru.
 - Żartuje.
- I dobrze. Nie chcę się bawić w Tsukiyame!
 - Nie musisz. Nie biorę u nich zakładników. W razie czego przydałoby się wsparcie dla moich łudzi. Raczej to nie problem.
- Zgoda. - Touka ewidentnie nie wiedziała, na co się pisała. Przecież miała ich z dwadzieścia tysięcy jak nie więcej. - Tak w ogóle to ile ich jest?
- Tak z co najmniej dwadzieścia tysięcy. - odpowiedziała z wielkim uśmiechem. Wiedziała, że umowa była niepotrzebna. Kirishima była zdolna zgodzić się na wszystko, by odzyskać Kanekiego. - O kurcze to ta godzina? Cóż będziemy znikać do następnego spotkania.
Cztery osoby opuściły pomieszczenie zostawiając Ghoule same sobie. Wiedziała, że knuły za Anteiku, lecz czegoś takiego się nie spodziewała. Zebrały taką liczbę osób?
- Czy one planują rewolucje? Jak tak to mało coś tych ludzi. - Nishio nie był świadom tego, co mówił. To nie byli zwykli członkowie organizacji. Wielu zostało wyszkolonych, aby zwyciężyć. Zespół logistyczny, hakerzy, stratedzy, egzekutorzy i dowódca. Byli Zjedoczeniem. Ich siła nie tkwiła w liczebności, a skuteczności.
- Jednak CCG ich nie wykryło. Jeśli chcemy w końcu go odzyskać, musimy współpracować. - matka, ojciec, Pani Ryouko, szef Anteiku. Nie mogła pozwolić by zabrali też Kanekiego.
- Na mnie możesz liczyć. Do następnego. - odpowiedział Nishiki wychodząc z pokoju wraz z Utą. Kirishima postanowiła wrócić do kawiarni. Akurat, gdy weszli goście, których Yomo nie przywitał.
- Ile razy mam ci mówić? Jak przychodzą goście, to ich witaj. -  gdy zobaczyła, kto przybył, całkiem ją zamurowało. Kaneki w towarzystwie dwóch inspektorów.


Znalezione obrazy dla zapytania touka gif tokyo ghoul re 2



sobota, 2 listopada 2019

Rozdział 2


W jednym z wielu hangarów, jakie znajdowały się w pierwszej dzielnicy, doszło do "spotkania" Czarnej Wrony z kimś, kto podpadł organizacji. Nie spodziewali się takiego działania zwłaszcza po nim. Właścicielka Amber zeskoczyła z kontenera i aktywując Quinque zaatakowała jednym z dwóch ostrzy. Przeciwnik uniknął co prawda ostrza, kopniaka nie. Przeturlał się kilka metrów za sobą z powodu swej nieuwagi. Gdy chciał się podnieść dwa ostrza znalazły się tuż przed nim. Wrona pokonała go bez żadnych problemów.
- Naprawdę sądziłeś, że twoje działania zostaną niezauważone? - w samym głosie egzekutorki można było wyczuć pogardę kierowaną do przeciwnika. Lewe ostrze przystawiła mu do gardła, a to oznaczało przeważnie śmierć ofiary. - Chciałeś nas wydać CCG, a to jest nie dopuszczalne.
- Błagam zlituj się! - wykrzyknął dwudziestotrzyletni student medycyny. Dla niego nie było już ratunku.. Jednym ruchem odcięła głowę zdrajcy. Kolejna dusza, którą zaprowadziła na tamten świat. Jako egzekutor nie raz miała do czynienia ze zdrajcami. Jednak za każdym razem zastanawiała się, co nimi kierowało. Dlaczego dokonali zdrady idei świata, gdzie Ghoule mogą być na równi z ludźmi? Zjednoczenie wiele poświęcało dla tego planu. Tworzyli broń, werbowali członków, Ghoule z organizacji po śmierci stawały się Quinque, ponieważ tak mogli bronić ludzkich towarzyszy. Nawet zaczęto pracę nad syntetykiem ludzkiego mięsa! Chyba nie było szans by zrozumieć dezerterów. Dlatego zaprzestała tego i postanowiła wrócić do normalności. Miała już się wycofać, ktoś przymierzał się do ataku. Wyskoczyła na najbliższy kontener i to w ostatnim momencie. Inaczej sama stałaby się kolejną duszą na tamtym świecie. Wysunęła  przed siebie lewą klingę, a prawą trzymała za sobą. Spodziewała się każdego, lecz nie członka drużyny Quinx. Doskonale wiedziała kim on był.
- Kto by pomyślał, że wyślą tutaj podróbkę Ghoula. - rzekła ewidentnie kpiąc z wroga.  Jednak tuż obok niego pojawiło się kilku innych inspektorów i ewidentnie nie byli z oddziału Quinx. Musieli patrolować dzielnicę. Wątpiła by poprosił o wsparcie, zwłaszcza po informacjach od Saiko. Krzyżując ostrza wykonała blok pocisku wystrzelonego z Quinque przeciwnika. Odbijając się od kontenera pokierowała atak w przeciwników. Dwóch odskoczyło by nie oberwać. Jeden z ich współpracowników rzucić się z włócznią do ataku. Nie przewidział wytrącenia broni i chwilę potem skończenia z dziurą w szyi. Wtedy Quinx wymierzył cios w kark Wrony, jednak jego kagune zostało odrzucone. Natomiast wściekła egzekutorka natychmiast rozpoczęła serię cięć swym "kagune". Pozostali inspektorzy uznali to za okazje i poszli jakże złym przykładem martwego towarzysza. Jeden z nich wystrzelił specjalne pociski na Ghoule ale nie przewidział, że cel wykona tak szybko unik, a amunicja zostanie przyblokowana przez koukaku Uriego. W tym czasie strzelec został pozbawiony głowy. Miała dobić kolejnego wroga, przeszkodą w tym okazał się uparty Quinx. Nie mogła dłużej nacierać ostrzami dlatego odskoczyła. Nie miał jak zaatakować, ponieważ przeciwniczka jedno z dwóch ostrzy zastąpiła szarym Quinque wykonanym z rinkaku. Viserion został aktywowany, co tylko utrudniało fioletowowłosemu zabicie jej. Gdy ostry koniec broni miał zakończyć jego życie, uniknął, a ostrze chwilowo utknęło. Wykonała ruch, aby koniec nie był wbity w podłoże. Chciała wykonać kolejny manewr jednak cios w brzuch wytrącił ją z równowagi i na dodatek upuściła Viseriona. Urie mierzył już z koukaku w głowę. Wrona natychmiast kopnęła go, w kroczę. Wykorzystując sytuację natychmiast wzięła upuszczone Quinque i dzięki jego pomocy wyskoczyła przez główne wejście, lądując na sąsiednim dachu. Za nim inspektorzy się spostrzegli, jej już nie było. Pozostawiła za sobą jedynie ból i śmierć jak każdy na wojnie toczącej się zbyt długo.


- Czy twoje przypuszczenia są słuszne? Przecież jest na zupełnie innym kontynencie Obserwatorze. - mogła się tego spodziewać. Dowództwo nie przejęło się zbytnio tym. Musiała ich uświadomić w jak ogromnym tkwili błędzie.
- Wszyscy tutaj zebrani doskonale wiemy, do czego jest zdolny nasz wróg. Dlatego naciskam na danie zezwolenia Ezio na egzekucję.
Dowództwo wiedziało, że on wykańczał najsilniejszych przeciwników Zjednoczenia w Brytanii od przeprowadzki Aleksandry. Dlatego postanowiła wyskoczyć na naradzie z kryptonimem tego, a nie innego egzekutora. Mimo że nie widziała ich twarzy, to widziała jak, musiało to na nich wpłynąć.
- Jeśli pozwolimy jej działać, to może się skończyć pogromem wielu naszych. Ezio dostanie pozwolenie na działanie. Lepiej powiedz, czemu tak skupiacie się na nim. - wiedziała, że chodziło o Kanekiego. Zawsze twierdziła, że nie nadawał się jako ktoś, kto da nadzieję Ghoulom. Jednak jakimś cudem właśnie w nim niektórzy pokładali nadzieję. Musiała to wykorzystać do zbudowania nowego świata.
- Ta wiadomość powinna być tylko dla najwyższych dowódców.
Połączenie zostało zakończone i w końcu mogła odetchnąć. Nie specjalnie przepadała za naradami. Zwłaszcza na temat wroga, który się tylko czaił się, aby posłać ją na tamten świat. Minęło tyle lat, a ona nadał chciała to zakończyć. Tym bardziej nie mogła odpuścić.
- Oby tylko nie zlekceważyli tego.
- Nie zlekceważą tego, że ta wiedźma znowu się pojawiła. - wręcz wysyczała z powodu wspomnienia o pewnej inspektor. Chyba jeszcze nikt nie uwolnił w niej tyle gniewu, co Rachel Garciaq. - Teraz bardziej zajmijmy się sprawą Kanekiego. Nat niby może się do niego zbliżyć, lecz Saiko przeważnie zapraszała ją, wtedy gdy nie było pozostałych Quinx, a jak byli to Kanekiego nie było.
- Może w końcu się trafi, że go spotka. Poza tym raczej możemy monitorować ich dom. Zgadza się?
- Nie mają kamer wewnątrz. Zero kamer i podsłuchów. Dlatego Nat musi je zamontować podczas najbliższej wizyty.
Akurat, gdy wspomniała Jawor, ta wleciała przez otwarte okno do pokoju i potykając się o Felusia, zaliczyła piękną glebę. Ile razy miała taką sytuację przez kota, nie mogła naliczyć. Już w Brytanii zdarzało się to dość często. To jednak nie zmieniło faktu, że Wilson i tak chciało się śmiać z tej sytuacji.
- Czy ten kot, kiedy kol wiek nie był na trajektorii lądowania? - spytała, podnosząc się po efektywnym upadku. - A przy okazji. Zamontujesz podsłuch w domu Quinx.
- Ty chyba żartujesz.
- Nie. - odpowiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy. - Więc ustalone. Tylko w jakimś miejscu, gdzie często wszyscy przebywają.
- Przecież wiem.
- Trochę wątpię po zamontowaniu podsłuchu w łazience.
- To Mordashova to zrobiła! - wykrzyknęła najgłośniej, jak tylko potrafiła, kolejny raz przypominając o tym, co zrobiła dawnej Rosjanka.
- Tak w ogóle Matt wiesz gdzie jest Nadzieżda?



Pięćdziesiąte piętro jednego z wielu wierzowców, jak zwykle był wypełniony gośćmi restauracji. Nie każdy miał tam wstęp, a wynikało to ze skrywanej tajemnicy. Niektórzy z nich dziwili się czemu CCG nie znalazło jeszcze tego miejsca, lecz pewna młoda kobieta nie. Wiedziała nieco o tym miejscu dzięki swej przynależności. Dość wyróżniała się na tle szarych mas przebywających na sali. Sprawiała wrażenie bogatej i bardzo zadbanej osoby. Przykuwające uwagę niebieskie włosy miała wysoko związane w kucyk, a ich zakręcone końce opadały na ramiona. Oczy zlewały się z jej nietypowym kolorem włosów. Długa granatowa suknia przechodząca w coraz jaśniejszy kolor, aż do bieli tylko utwierdziła obsługę o tym, że mieli do czynienia z Błękitną Damą. Przybywała tutaj co jakiś czas i ją kojarzyli. Jednak nie z powodu jej obecności, a ze Zjednoczenia. Mało kto wiedział, że kelnerzy to członkowie tej organizacji. Mordashova doskonale o tym widziała, jako osoba będąca blisko dowódcy z Japonii. Dzisiaj musiała tutaj przybyć. Nie chciała zabijać ludzi dla pożywienia. Kiedyś dokonywała tego na przestępcach, lecz mimo to nie chciała tego kontynuować. Jej matka była człowiekiem i wiele dla niej i braci poświęciła. Jej przyjaciele byli ludźmi. Za każdym razem, gdy jadła ludzkie mięso czuła się niczym zdrajca, lecz natury nie mogła oszukać. Musiała je co jakiś czas jeść. Mimo urodzenia się jednookim Ghoulem i możliwości spożywania ludzkiego jedzenia. Musiała to znosić puki nie zostanie opracowany substytut. Wtedy byłaby szansa na zniknięcie wyrzutów sumienia. Zabawne jest, że nigdy nie czuła ich wobec CCG. Może wynikało z tego, jak wielkimi idiotami byli inspektorzy? Nie znali prawdy o rodzinie Washuu. Tylko czemu,gdy tylko o nich pomyślała, musiał wejść on? Syn rodu, którym tak gardziła. Krwią, którą gardziła. Pokrewieństwem, o które przeklinała los każdego dnia. Specjalnie przysiadł się do stolika zajętego przez nią.
- Co cię tu sprowadza Matsuri? - w jej głosie można było wyczuć jad, jakim obdarzyła przywitanego gościa. Nie znosiła krewnych Washuu i wcale się z tym nie kryła. To, co się działo wewnątrz klanu, było według niej chore.
- Raczej wiesz, co Nadzieżda. - wręcz natychmiast odpowiedział. - Jak ma się twoja matka? Słyszałem o ataku na nią.
- Wiem, że to jego robota. Na mnie też go naślecie?  - jej kakugan o mało nie został aktywowany. Gdy miała czternaście lat Arima zamordował jej matkę. Nigdy mu tego nie wybaczyła. Nie była w stanie. Kelner, który podał potrawę Matsuriemu ulotnił się w tempie błyskawicznym. Czuł atmosferę, jaka zapanowała i dla niego lepiej, że uciekł.
- Nie ma powodu. Nie jesteś zagrożeniem.
- Mówi to ktoś, kto czerpie siłę jedynie z nazwiska, a nie z krwi. Ty nie masz żadnych zdolności. Jedynie, co potrafisz zrobić to wywyższyć się z powodu przeklętej krwi rodu. - natychmiast wstała od stołu i ignorując krewnego, skierowała się do wyjścia.
- Według tej logiki jesteś przeklęta. - odpowiedział na pożegnanie. Jej prawe oko aktywowało kakugan, a z placów wyrosły miętowo-niebieskie skrzydła. Natychmiast wystrzeliła salwę pocisków, która poraniła inspektorka. Jak szybko pojawiło się kagune, tak prędko też zniknęło. Podała kelnerowi czek na pokrycie zniszczeń, a następnie opuściła restauracje.