czwartek, 25 lipca 2019

Prolog

Gothic Black Ribbon Choker Antiqued Silver Pendant: Ruby Red *** Want to know more, visit



Burzowe chmury kłębiły się nad miastem już od wielu godzin, jednak dopiero teraz postanowiły zesłać ogromną ulewę. Wielu mieszkańców Manchasteru nie specjalnie chciała wychodzić o tej porze, zwłaszcza że to była noc. Ghoule mogły wyskoczyć z najmniejszego zakamarka i zakończyć czyjeś istnienie. Pewna brunetka ignorowała pogodę, późną porę oraz zagrożenie ze strony Ghouli. Przynajmniej to ostatnie udawała. Do dzisiaj miała bliznę po tym, jak została zaatakowana. Gdyby nie inspektorzy zostałaby pożarta żywcem. Pokręciła przecząco głową, jakby starała się odgonić wspomnienie, zarzuciła kaptur od bluzy i pognała przed siebie. Miała jeszcze 20 minut drogi na przystanek. Przyspieszyła nieco kroku w nadziei, że zdąży i nie będzie musiała iść pieszo. Z minuty na minutę deszcz padał coraz bardziej. Ubrania miała już całkowicie przemoczone, a kaptur nie był nawet jej potrzebny, bo i tak włosy były ju mokre. Miała już wejść na most, lecz pewien odgłos nie dał jej spokoju. Widok, który zastała był czymś, czego nigdy nie mogła zapomnieć. Prawie martwa Inspektor z wieloma głębokimi ranami, a niedaleko niego był Ghoul nabity na jedno z dwóch ostrzy. Były one połączone ze sobą poprzez więzy otaczające ręce, ramiona i kilka obszarów na klatce piersiowej. Najbardziej jednak przykuł jej uwagę fakt, że właścicielka ostatkiem sił dotknęła czerwonego kamienia wyróżniającego się spośród konstrukcji. Ostrza i wszystkie łączenia zaczęły zanikać tak, jak by naszyjnik je pochłaniał. Dopiero wtedy spostrzegła się, że tuż nad nią stała przerażona nastolatka. Niestety kobieta nie zaznała spokoju, ponieważ usłyszała grupę zbliżających się Ghouli. Sięgnęła dłonią do naszyjnika, aby go zdjąć.
- Uciekaj, lecz weź go......by...się bronić.
Niebieskooka nie wiedziała, co miała zrobić. Mimo przekazania jej broni na Ghoule. Inspektor miała nadzieje na ocalenie młodej osoby oddaniem jej swego Quinque. Po dłuższym namyśle wzięła od niej naszyjnik, a następnie pobiegła jak najdalej stąd. W dłoni ściskała z całych sił przedmiot mogący służyć jako ostrze na poczwary zjadające ludzi. Zatrzymała się dopiero, wtedy gdy znalazła się pod domem wujka. Zrozumiała, że pod wpływem strachu nie była w stanie myśleć irracjonalnie i pobiegła tutaj dłuższą i bardziej krętą trasą. Weszła do domu i natychmiast pognała do pokoju gościnnego. Zamknęła drzwi na zamek, by móc w spokoju obejrzeć przedmiot. Był to zwykły naszyjnik. Takie były pozory.



Minął tydzień od tamtego wydarzenia, a nowa właścicielka Quinque nie mogła się uspokoić. Ukrywała przed każdym to, co zaszło tamtej nocy. Nawet przed przyjaciółką Marry. Nie chciała innych niepokoić. Poza tym zabraliby jej quinque. I tak usłyszała, co stało się z tą kobietą. Została pożarta przez Ghoule. Jednak wiedziała i tak o zgonie przed tym, jak stała się pożywieniem. Był piątek i wraz z Marry wracały z urodzin przyjaciółki.
- Nat słuchasz mnie w ogóle?! - wręcz krzyknęła brunetka, gdy zobaczyła stan towarzyszki. Niebieskooka natychmiast się otrząsnęła. Musiała udawać.
- Pewnie, że tak. Masz rację. Alex nie powinna przychodzić.
- Nie o tym mówiła... - nie dokończyła, ponieważ poczuła, jak ktoś szarpnął ją za ramię i pociągnął do tyłu. Była to Nat chcąc uratować przyjaciółkę przed Ghoulem. Nacisnęła kamień znajdujący się na naszyjniku, co spowodowało automatyczną aktywację broni. Ostrzem przebiła brzuch Ghoula, który odważył się zaatakować. Odskoczył do tyłu, unikając drugiego ostrza. Nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. Niestety zadano mu kolejny cios. Upadł, czekając na ostateczny cios, lecz przed nim pojawiło się dziecko. Przytuliło się do rodzica, któremu groziła śmierć. Wtedy brunetka zatrzymała się przed dokonaniem zabójstwa. Nacisnęła kamień, tym samym dezaktywowała broń. Wraz z Mary odeszły jak najdalej od tego miejsca.
- Co to było?
- Tydzień temu byłam świadkiem śmierci Inspektora. Oddała mi to ponieważ zbliżała się grupa Ghouli.
- No nieźle. Weszłaś w posiadanie Quinque Inspektor Alice Carter.
Wzrok nastolatek powędrował w stronę gdzie stała osoba, co wypowiedziała te słowa. Był to wysoki mężczyzna ubrany w spodnie moro, czarną bluzę z kapturem. Twarz zakrywała maska hokeisty. Zeskoczył z dachu budynku obok po to, by wylądować tuż przed dwiema nieco zaskoczonymi przyjaciółkami.
- Od dłuższego czasu obserwowałem was.



Ostrza co chwila odpierały pociski wystrzelone z fioletowo-niebieskich skrzydeł Kai'a.  Nie oszczędzał ani przez chwilę przeciwniczki. Natasha po odbiciu ostatniej salwy pognała przed siebie, wskoczyła na kontener, aby tam zaatakować przeciwnika. Walczyła z jego skrzydłami. Było to silne i nietypowe Quinque. Wykonał obrót, by zaatakować, lecz brunetka wykonała unik i przy okazji podcięła go. Zdezorientowany upadł z hukiem, a gdy miał wstać, dwa ostrza zostały w niego skierowane.
- Jak zwykle Feniks wygrywa. - stwierdziła zielonooka. Mimo że hakowała system CCG doskonale wiedziała kto wygrał pojedynek. Kai był silnym członkiem Zjednoczenia, lecz jego rywalka miała większe doświadczenie w walce. W końcu medale zdobyte na zawodach z karate i szermierki same nie przywędrowały. Na dodatek potrafiła walczyć z kimś, kto nie raz deptał organizacji po piętach.
- Musi wygrywać. Jeśli macie lecieć do Japonii to musicie być silne. A ty nie siedź tyle w tych monitorach i poćwicz trochę!
- Chyba za mocno oberwałeś. Nat mówiłam ci, nie celuj w głowę. - odpowiedziała, nic nie robiąc sobie z uwag kolegi, popijając herbatę z ulubionego litrowego kubka. Ewidentnie była od niej uzależniona, lecz nikt się w to nie mieszał.
- A ja ci mówiłam, zostaw herbatę. - odpowiedziała, naciskając przycisk dezaktywujący broń. Miała już zabrać kubek, lecz Wilson odskoczyła do tyłu niczym oparzona wymachując przy tym Quinque w postaci scyzoryka.
- Ja nie zezwalam! To moja herbatka!!
- Lepiej idźcie na zebranie w sali numer 20. Jest ono w sprawie Japonii.
Natychmiast się udały w stronę wcześniej wspomnianej sali. Od dawna czekały na decyzję. Wyszły na przód dwóch pięcioosobowych szeregów. Łącznie dwanaście osób stało przed przedstawicielem dowództwa. Był jak zwykle zamaskowany, aby nikt nie znał jego tożsamości. Agenci CCG od lat mieli z nimi problem, więc postanowili najpierw usunąć dowództwo.
- Wraz ze zdaniem egzaminów powstaje nowa grupa Zjednoczenia w Japonii. Dowództwo powierzam Obserwatorowi i Błękitnemu Smoku. Na waszych barkach spoczywa utrzymanie grupy w tajemnicy oraz rozwój działań.
Po słowach dowodzącego wszyscy udali się w stronę domów. Za 3 dni mieli lecieć do Tokyo zacząć nowy rozdział w życiu. Mary i Nat długo na to czekały. Jednak się opłaciło. Prowadziły trudne życie, jednak dały radę mimo wszystko. Teraz musiały wytrwać tam, gdzie CCG było o wiele silniejsze.
- Jak sądzisz? Damy radę? - zapytała niebieskooka, wskakując na murek mostu i przechadzając po nim jak by nigdy nic.
- Tak. Dawałyśmy sobie radę tu. Tam też się wszystko uda.




- Wysłała was organizacja zwaną Zjednoczeniem. Zgadza się? - zapytał Yoshimura,  gdy tylko Wilson i Jawor zadeklarowały, że muszą pilnie porozmawiać.
- Zgadza się. Dowódca Hannah Smith mówiła, że można Panu ufać. Pewnie zrozumiała jest dla Pana nasza sytuacja.
- Chcecie mieć w razie nagłych wypadków wsparcie Anteiku. Zgadza się?
- Sam tak ująłeś Panie Yoshimura. - natychmiast odpowiedziała Wilson, popijając herbatę. Jako jedyna z całej trójki wzięła taki, a nie inny napar. - Walczymy o świat, który jest ciężki do osiągnięcia. Zrozumiale jest to, jakie nieść może ze sobą konsekwencje walka. Dlatego nie chcemy z Anteiku zrobić wroga, a sojusznika. Potrzebujemy mostu, nici porozumienia między dwoma światami.
- Wiem, kto może być tym kimś. - studentki nie kryły zdziwienia. Znalazł się most między dwoma światami? Jakim cudem? - Od niedawna jest u nas jednooki Ghoul.
- To nie jest takie porozumienie, jakiego potrzebuje świat. Fakt jednoocy mogliby być strażnikami, lecz tu potrzeba czegoś mocniejszego. - Natasha miała rację. Nie raz jednookie Ghoule chciały połączyć światy. Były rozdarte między dwoma. Musieli dokonywać wyborów.
- Ten Ghoul wcześniej był człowiekiem. Wszczepiono mu kagune Pożeracza.
Zaskoczenie natychmiast się wymalowało na twarzy Obserwatora i Smoka. Rize? Jakim cudem do tego doszło? Jednak musiały się zgodzić z kierownikiem. To mógł być most między dwoma światami.




- To jakaś beznadzieja! - krzyknęła, uderzając pięścią w ścianę. Nie mogła się z czymś takim pogodzić. To miała być nadzieja?! - On się nie nadaje. Siebie nie obroni, a co dopiero innych. Agenci CCG to nie jakieś randomowe Janusze czy Grażyny!
- Aż tak źle? - nie chciało się jej wierzyć, ponieważ często wyzywała przeciwników od słabych. Obracała swoim Quinque w kształcie scyzoryka i czekała na kolejną dawkę informacji.
- Tak! Trudno będzie go nauczyć walczyć. Nie wspomnę już o korzystaniu z kagune.
- Mamy większy problem niż nauka walki Nat. Jest tutaj Mado. Winna jest temu prawdopodobnie Rize. - informacja wcale ich nie pocieszała. Wiedziały, że kiedyś go spotkają. Jednak miały nadzieję, że nie tak prędko. Zielonooka wykonała kilka operacji na tablecie, a następnie podała go przyjaciółce, aby przejrzała dane. - Posiada około 20 Quinque i wcale nie przestaje ich kolekcjonować. Wiem, po kim to masz.
- Nauczę się robić Quinque i będę latać po mieście jako kopia wariata Mado. - obie zaczęły się śmiać z powodu pomysłu, jaki wymyśliła właścicielka Quinque po Alice Carter. Jednak nie nastał dla nich śmieszny czas. Kłębiły się nad ich głowami ciemne chmury niepewnej przyszłości.
- Najbardziej niepokoi mnie jeden fakt. On stworzył Amber. Jego nazwisko masz na niej, gdy jest w formie naszyjnika.
Miała rację. Amber była quinque stworzonym z niebezpiecznego ghoula. Zostało zamknięte w naszyjniku, co zaskoczyło nie tylko Mary i Nat, ale także techników ze Zjednoczenia. Było to bardzo trudne do uzyskania, lecz skuteczne w przechowywaniu i przenoszeniu. Dlatego technicy zaczęli stosować tę metodę.
- On i tak zginie. W końcu ja jestem Smokiem, a ty Obserwatorem.


- Pospiesz się! Mado, je za chwilę wykończy. - Natasha starała się, jak tylko mogła. Chciała je uratować. Kureo Mado zwabił Hinami, a za nią poleciała Touka wraz z Kanekim. Nie wiadomo gdzie podziewał się sztuczny Ghoul. Gnała przed siebie, by uratować Hine i Touke przed Inspektorem. Już dwa Quinque zrobił z rodziców Fueguchi. Gdy miała już w polu zasięgu przeciwnika, przed nią uderzyła broń podobna do kręgosłupa. Najgorszy był fakt, że córka oberwała od broni stworzonej z jej ojca. Nie zważała na to, czy założyła maskę. Natychmiast aktywowała broń i zaatakowała Gołębia. Musiał puścić Kirishime, jeśli chciał się obronić. Tylko ten rodzaj Quinque mógł go ocalić. Jawor jednak się nie poddała i przeskoczyła nad wrogiem. Gdy tylko wylądowała, wysunęła jedno z ostrzy w przód po to by zadało cios prosto w serce. Nie wypalił plan, ponieważ obronił się znowu za pomocą tego, co pozostało po Pani Ryouko.
- Kto by pomyślał. - rzekł nieco zaskoczony starzec. Wykonał zamach kręgosłupem, który powędrował w stronę niebieskookiej. Ona jednak wyskoczyła,  aby potem odbić się od powierzchni broni. Dzięki temu wzbiła się wyżej. Wykonała obrót, przez co odbiła od trajektorii ostrego zakończenia. Inspektor o mało nie oberwał własną bronią. Wykorzystała moment i gdy tylko wylądowała, ruszyła do ataku i odcięła rękę, w której dzierżył pozostałość po rinkaku Asakiego Fueguchi. On jednak wybuchnął śmiechem, co bardziej rozzłościło studentkę. - Kto by pomyślał, że posiadasz moje Quinque. Dobry z ciebie materiał na Inspektora.
- Za to z ciebie dobry materiał na trupa. - odpowiedziała natychmiastowo. Musiała nad sobą panować, by nie stracić kontroli. To był Mado. Mado! Niespodziewanie musiał zacząć się bronić przed dwoma rinkaku. Spostrzegła się, że Hinami właśnie ujawniła swoje podwójne kagune. Odziedziczyła po matce koukaku i po ojcu Rinkaku. Mimo że padł od jej ataków, to go nie dobiła. Jednak tym zajęła się Touka. Nat upewniła się, czy na pewno stary wariat odszedł z tego świata. Zastanawiała się nad zabraniem jego Quinque, lecz nie zrobiła tego. Nie chciała walczyć rodzicami Hinami. Po chwili dotarła do nich Mary. Ona w przeciwieństwie do przyjaciółki pamiętała o masce. Jej maska wyróżniała się, ponieważ była skonstruowana z kilku odłamków tworzywa z wieloma kodami z języka programowania. Miejsca łączeń uzupełniał cienki fioletowy kabel. Oczy jednak były najciekawsze. Dwa specjalne szkła snajperskie. Dzięki nim namierzała cele do wyeliminowania lub wrogów, którzy podjęli się ataku na Smoka. Czas reakcji Jawor był o wiele szybszy, a biedacy z CCG coraz częściej zastanawiali się, kim była osoba zwaną Błękitnym Smokiem.
- Wiesz, mogłaś przynajmniej maskę założyć. Już jeden wariat tutaj biegnie.
- Byłam po prostu pewna, że Mado zginie.
Wilson znała Natashe i wiedziała jaka była prawda. Po prostu zapomniała maski, czyli popisała się ogromną głupotą. Nie pierwszy nie ostatni raz. CCG i tak nie miało szans ich dorwać.




- Czyli musimy ratować Kanekiego z siedziby Aogiri w 11 dzielnicy gdzie się zebrała masa oddziałów CCG z Marude na czele?! - wykrzyknęła zaskoczona czerwonowłosa, nie dowierzając, w jak pochrzanionej misji miała brać udział.
- Tak.
- Patrząc na to, jakie siły zgromadziło CCG i kto dowodzi, stwierdzam jedno. Ta akcja musi przebiec szybko. Inaczej odbicie tej cioty robiącej z siebie Hamleta będzie trudniejsze.
- Coś ty powiedziała?! - Touka ledwo mogła opanować złość. Od chwili porwania była nerwowa, lecz teraz wkurzyła się nie na serio. Miała już za pomocą siły wymusić na studentce wycofanie nazwanie Kena ciotą, ale do akcji wkroczyła Jawor. Natychmiast ujawniła dwa sztylety będące Quinque.
- Lepiej oszczędzaj siły na akcje. Z tego, co wiem, to Ghoule z kagune ukaku szybko się meczą.




Kolejna akcja z udziałem Kanekiego w szeregach drzewa Aogiri. Widziały, jak silnym Ghoulem się stawał. Tym samym Gołębię chciały go martwego. Był ogromnym zagrożeniem. Nawet dla pobratymców. Wiedziały jednak albowiem musiał to przejść. Był człowiekiem, bezradnym Ghoulem, teraz był Ghoulem zdolnym do walki o bliskich. Robił to dla nich, jednocześnie raniąc i otrzymując od Mary wyzwiska, na jakiego to męczennika się robi, zamiast wziąć się w garść. Mógł przecież walczyć u boku Anteiku.
- Jak sądzisz Obserwatorze? Będzie on nadzieją? - nie kryła wątpliwości. W każdej chwili mogły zmienić plany. Najpierw musiały być pewne, bo Kaneki nie prezentował się na razie jako nadzieja.
- Sama już nie wiem. Z jednej strony zostawił swoich. Z drugiej stał się silniejszy, lecz co z tego? Znowu da się jakiemuś zmasakrować! - miała całkowitą rację. Jednooki może był silniejszy, lecz spotykał momentami przeciwników zdolnych do zmasakrowania go. Mimo nauk walki udzielonych przez Yomo i Natashe.
- Mam wrażenie, jakby Eto tak o nim sądziła. W ogóle jak udało ci się z nią za kolegować?
- Powiedzmy, że zrozumiała naszą misję. Jednak wielu członków nawołuje do zniszczenia ludzkości. Będąc blisko nich, jak i innych Ghouli musimy im pokazać jedyne słuszne rozwiązanie. Przy okazji będą osłoną naszej organizacji. Gdyby nas złapali będą nas sądzić tylko o współpracę z Aogiri. Nie dowiedzą się o Zjednoczeniu.
- Genialnie. Trzy lata temu zbyt wielu naszych tu przepadło przez niekompetencje.




Kierownik powiedział im o najbliższej masakrze. Gołębie dokonały nalotu na 20 dzielnicę. Anteiku właśnie przestało istnieć. Straciły część swojej codzienności. Trochę szkoda było utracić kierownika. Był tym, kto rozumiał ich misję i ideę Zjednoczenia. Wiedział o badaniach, znał ich przeszłość z Brytanii, poznał fakty o ich śmiertelnym wrogu. Wilson uszanowała jego wolę. W pewnym sensie śmierć była lepsza dla niego niż Cochlea. Uratował informacje o nich. Jednak bardziej narwana Jawor nie mogła znieść myśli o masakrze. W przeciwieństwie do Mary nie siedziała spokojnie, pijąc trzeci kubek herbaty. Ona zmieniła się w kłębek nerwów.
- Idę tam! - wykrzyknęła niebieskooka, wychodząc do swojego pokoju. Otworzyła szafę, w której ukrywała błękitny płaszcz i tego samego koloru maskę smoka. Po narzuceniu płaszczu i założeniu maski miała sięgnąć po Quinque, lecz współlokatorka złapała ją za nadgarstek.
- Wiesz, że nic nie wskórasz. Nie uratujesz ich. Nie wygrasz w pojedynkę z elitą CCG. Tym bardziej z Arimą.
Na samo wspomnienie o Arimie zamurowało porywczą Natashe. Kierownik, Irimi i Koma walczyli z tak potężnymi przeciwnikami? Zrozumiała jaki los ich spotkał. Umarli. Mimo bycia egzekutorem wielu Inspektorów to nie do końca przyzwyczaiła się do śmierci. Śmiała się ze śmierci wroga, a szok przeżywała na śmierć bliskich.
- Wiedziałaś od początku. Wiedziałaś o Arimie.
- Dlatego nie chciał, abyśmy walczyły. Jego śmierć ratuje informacje o nas.

________________________________________
Przepraszam, że cofnęłam publikację. Były pewne błędy, które niestety przeoczyłam. Dodaje już to i nic nie będę tu zmieniać. Jeszcze raz bardzo przepraszam. Zapraszam do zakładki z postaciami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz